Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Donald Trump odpowiada za gwałt. Oskarża dziennikarka „Elle”. To ważny proces

Jean Carroll Jean Carroll Jane Rosenberg / Reuters / Forum / Forum
Poruszające świadectwo E. Jean Carroll ma szansę przynajmniej w jakimś stopniu przemówić do powszechnej wyobraźni i społecznego poczucia sprawiedliwości.

Jean Carroll, znana i podziwiana felietonistka amerykańskiej edycji „Elle”, napisała w 2019 r., że w połowie lat 90. została zgwałcona przez Donalda Trumpa. Odpowiedział na to, że kobieta kłamie, do niczego takiego nie doszło – nie tylko jej nigdy nie spotkał (są fotograficzne dowody, że poznali się w latach 80.), ale nie zgwałcił jej, bo „nie jest w jego typie”. Carroll twierdzi, że od tego czasu jej życie stało się koszmarem – podobnie jak inne kobiety oskarżające byłego prezydenta o napastowanie zmaga się z ostracyzmem i prześladowaniami. Dziennikarka pomówiona o kłamstwo założyła proces o zniesławienie.

Kiedy w stanie Nowy Jork po fali #MeToo w życie weszły przepisy dotyczące gwałtu i napaści seksualnych, na mocy których ofiary mogły przez rok zgłaszać sprawy bez względu na to, kiedy doszło do napaści, Carroll postanowiła wytoczyć Trupowi także cywilny proces o gwałt. Wyjątkowe prawodawstwo wynika z uznania, że wiele ofiar nie mogło liczyć na sprawiedliwe potraktowanie 20 lat po zdarzeniu, przewidziane dla przestępstw seksualnych dotykających dorosłych. Dlatego zdarzenia z większej części lat 90. musiałyby być przedłożone przed 2017 r., a więc przed wielkim rozliczeniem amerykańskiego społeczeństwa z uprzedzeń, bigoterii i hipokryzji w traktowaniu przestępstw seksualnych. Stąd dodatkowy, roczny okres zgłoszeń – z którego skorzystała 79-letnia E. Jean Carroll.

W cywilnym procesie Trumpa przysięgli (sześciu mężczyzn i trzy kobiety) rozpatrzą podstawy roszczeń w sprawie gwałtu i pomówienia. To proces cywilny, więc przynajmniej w kwestii napaści seksualnej ławnicy decydować będą nie tyle o tym, czy samo zdarzenie miało miejsce, ile raczej – czy powódka faktycznie poniosła straty moralne, za które domaga się rekompensaty. Obok Carroll jako świadkinie oskarżenia wystąpią dwie kobiety, które twierdzą, że padły ofiarą byłego prezydenta: Jessica Leeds i Natasha Stoynoff, była dziennikarka magazynu „People”.

Straty po gwałcie: za rzadko o tym mówimy

Jean Carroll otwarcie opisała na sali sądowej, co spotkało ją w przymierzalni na szóstym piętrze luksusowego domu handlowego Bergdorf Goodmann. Bez krygowania się przyznała, że flirtowała z Trumpem, który wtedy wydawał jej się zabawny i pociągający. Kiedy wpadła na niego w domu handlowym, zaproponował, że kupi jej w prezencie bieliznę. Zgodziła się i poszła z nim wybrać prezent; gorzej – sama zaproponowała świetną zabawę – niech Donald przymierzy koronkowe body na garnitur! Zataczająca się ze śmiechu para ruszyła do przymierzalni, a tam, niespodzianka – milioner zmienił się w seksualnego drapieżcę. Carroll opowiadała, jak przyszpilił ją do ściany, zerwał z niej majtki, włożył zakrzywiony palec do pochwy – „do dzisiaj to czuję!” – a następnie penisa.

Carroll wróciła do domu na uginających się nogach, odwiesiła do szafy sukienkę i zadzwoniła, by opowiedzieć swoją historię przyjaciółce. Miała nadzieję, że kobieta – wymieniona z imienia i nazwiska Lisa Birnbach – uśmieje się z tego, co ją spotkało: „Gdyby Lisa uznała, że to śmieszne, może nie byłoby tak źle”. Ale Lisa uznała, że E. Jean została zgwałcona.

I w sumie sensem tego procesu jest właśnie to: żeby świat zrozumiał, że gwałt nie jest jeszcze jednym przykrym „wypadkiem przy pracy”, że ma poważne psychologiczne konsekwencje. Carroll opowiadała – i była zdolna to udokumentować – że od czasu napaści nie była w stanie wejść w intymny kontakt z mężczyzną (jest heteroseksualna); zwykły flirt przyprawia ją o nieprawdopodobny stres, przez co zaczyna być nieprzyjemna nawet dla kogoś, kogo sama uznaje za randkę doskonałą. Przez 27 lat nie uprawiała seksu. W chwili zajścia w Bergdorfie miała za sobą dwa małżeństwa – od tego czasu zdolność wejścia w relację intymną została jej po prostu odebrana. „Ogólnie jestem osobą zadowoloną z życia, ale zdaję sobie sprawę, że straciłam szansę na coś, co dla każdego człowieka może być cudownym doświadczeniem” – zeznała.

Psychologiczne konsekwencje gwałtu to jeden z tematów, o których zdecydowanie za rzadko mówi się nie tylko w Polsce. W niektórych krajach, np. we Francji, rozpoznanie powagi konsekwencji takiego zdarzenia przekłada się na surowe ściganie gwałtów; w innych miejscach, jak w Polsce, gwałt traktowany jest porównywalnie do innych typów fizycznej napaści (stąd np. nacisk na to, czy ofiara prowokowała, krzyczała lub uciekała się do samoobrony), bez refleksji nad wyjątkowością ataku seksualnego. Poruszający opis E. Jean Carroll ma szansę przynajmniej w jakimś stopniu przemówić do powszechnej wyobraźni i społecznego poczucia sprawiedliwości.

Pierwszy proces Trumpa o napaść seksualną

Choć co najmniej 17 kobiet oskarżyło byłego prezydenta USA o jakąś formę seksualnego napastowania – listę sporządził „Washington Post” – skarga wytoczona przez Carroll jako pierwsza dotarła do etapu sali sądowej. Kolejne etapy procesu mają szansę przykuć uwagę opinii publicznej m.in. ze względu na włączenie do materiałów dowodowych tzw. taśmy „Access Hollywood” ze słynnym zdaniem „grab′em by the pussy” („po prostu chwytaj je za cipkę”) wypowiedzianym przez Trumpa w odniesieniu do tego, ile wolno takim jak on w stosunku do pięknych kobiet. Fragment wypuszczony w formie przecieku w kampanii wyborczej w 2016 r. wydawał się wówczas mieć efekt przeciwny do zamierzonego – zarezonował z „upokorzoną męskością” nienadążającą za społecznymi zmianami. Upublicznienie taśmy w toku procesu, już nie w formie fragmentów wyrwanych z kontekstu – i po fali #MeToo – może tym razem przeważyć wyborczą szalę w drugą stronę.

Tymczasem, jak zauważa „New York Times”, im większe Trump ma kłopoty prawne, tym lepiej radzi sobie politycznie. Według najnowszych sondaży ma 64 proc. szans na nominację prezydencką z ramienia Republikanów, a jego najpoważniejszy przeciwnik Ron DeSantis tylko 16 proc. Ta świadomość dodaje byłemu prezydentowi skrzydeł – bez żenady trąbi, że proces Carroll to „polowanie czarownic”. Nagonka ze strony Trumpa i jego syna Erica na E. Jean Carroll sięgnęła takich rozmiarów, że w toku procesu powiadomiony o tym sędzia Kaplan zwrócił uwagę adwokatowi Trumpa Josephowi Tacopinie (sam Trump nie pojawił się na sali sądowej), że może to pociągnąć zarzuty karne. „Na pana miejscu poważnie porozmawiałbym z klientem” – napomniał sędzia.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną