Węgrom dalej do USA
Węgrzy już nie tak łatwo dostaną się do USA. Budapeszt się burzy
Od zeszłego tygodnia właściciele węgierskich paszportów mają problem z podróżami do USA. Waszyngton skomplikował im korzystanie z programu bezwizowego z powodu zagrożeń bezpieczeństwa, bo – jak przyznają Amerykanie – nie do końca wiadomo, kto przylatuje do nich z węgierskimi papierami. W praktyce oznacza to, że choć Węgrzy są wciąż jedną z 40 nacji, które nie potrzebują wiz do USA (Polacy są w tej grupie od 2019 r.), to dodano im nowe wymogi, m.in. obowiązkową rejestrację przed każdym przekroczeniem granicy. Te obostrzenia były od dawna zapowiadane i są związane ze zbyt liberalnym – zdaniem Amerykanów – rozdawnictwem węgierskich paszportów.
Chodzi o zapoczątkowany przez premiera Viktora Orbána w 2010 r. program przyznawania obywatelstwa wszystkim chętnym członkom węgierskich mniejszości, głównie z Rumunii, Słowacji i Ukrainy. Według krytyków Orbána liczą się głównie ich głosy – w przeważającej większości są zwolennikami węgierskiego premiera. Amerykanie uważają, że tym sposobem – przy braku odpowiedniej weryfikacji – setki tysięcy „nowych Węgrów” z bardzo wątpliwą, czasami kryminalną przeszłością otrzymało prawo wjazdu do USA.
Według Budapesztu to kolejny odwet Ameryki za „suwerenną politykę Węgier”, szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie – premier Orbán wielokrotnie ze zrozumieniem komentował działania Kremla, a ostatnio naraził się Waszyngtonowi blokowaniem – ramię w ramię z Turcją – przystąpienia Szwecji do NATO. Zdaniem Orbána Ameryce mają się też nie podobać coraz bliższe związki Budapesztu z Pekinem. Administracja Joe Bidena dorzuca do tego krytykę demontażu państwa prawa i ataków na społeczność LGBT na Węgrzech, silniejszą nawet niż w polskim przypadku.