Po śmierci Prigożyna. Trucizna, strzał snajpera, wypadek lotniczy. Arsenał Putina jest szeroki
Wszystko wskazuje na to, że Jewgienij Prigożyn jednak nie żyje. Najświeższe zdjęcia z Moskwy pokazują, jak wsiada na pokład samolotu, który wczoraj rozbił się i spłonął pod Twerem, w Rosji. Wraz z szefem Grupy Wagnera zginął płk Dmitrij Utkin, prawa ręka Prigożyna, miłośnik muzyki Wagnera, stąd jego pseudonim i nazwa całej grupy najemników.
Rewanżu Putina należało się spodziewać
Dziwne, że Prigożyn poczuł się tak pewnie w Rosji i wsiadł na pokład samolotu, prywatnego wprawdzie, ale nie dość pewnego i sprawdzonego. W szczątkach wraku znaleziono dziesięć ciał (pasażerów i trzech członków załogi). Wszyscy byli bliskimi współpracownikami Prigożyna – na wielu frontach, także w Syrii i Afryce. Jednak gdyby nie poleciał, wysiadł w ostatniej chwili, a tylko chciał odkryć prawdziwe zamiary Putina, pewnie już by się ujawnił. Chyba że chciał upozorować własną śmierć, licząc, że tylko tak zdoła umknąć przed zemstą władcy Kremla.
Po puczu i marszu na Moskwę rozpoczętym dwa miesiące temu (24 czerwca), czyli demonstracji nieposłuszeństwa, może zdrady, po zestrzeleniu kilku rosyjskich samolotów, zabiciu kilkunastu pilotów, należało się spodziewać rewanżu. Putin zresztą na to wskazywał, wystarczyło popatrzeć na jego twarz, oczy, zaciśnięte usta. To zwiastowało zemstę – mimo gwarancji, jakie Prigożyn otrzymał od białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki, mediatora w konflikcie. To on dał schronienie Prigożynowi i jego najemnikom, rozbrojonym wprawdzie, ale w każdej chwili gotowym do walki.
Trudno uwierzyć, że to był banalny wypadek lotniczy. Kryminalista, kucharz Putina, miliarder – taka była droga życiowa Prigożyna, syna znanej lekarki, lidera prywatnej armii najemników. To był okrutnik i bandyta. Bez skrupułów, czego doświadczyli ukraińscy cywile i żołnierze, zwłaszcza obrońcy Bachmutu. Wagnerowcy mordowali wszystkich: kobiety i dzieci. Uciekinierów z własnych szeregów też brutalnie zabijali, roztrzaskując ich głowy młotem. Byli postrachem w Afryce. W Mali zabijali ludzi setkami, nie bawili się w sądy, nie udowadniali winy. Wystarczyło samo podejrzenie o współpracę z dżihadem. Próba sprzeciwu również.
Czytaj też: Jewgienij Prigożyn. Od kreatury do karykatury
Arsenał Putina jest szeroki
Prigożyn od kilku miesięcy był w sporze z rosyjską generalicją, ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu Walerym Gierasimowem, więc pośrednio także z Putinem. To on odważył się powiedzieć, w złości wprawdzie, jakie były rzeczywiste cele i powody ataku na Ukrainę. I czym jest ta wojna. Mówił szokująco o niej i o śmierci młodych Rosjan. Takiej przemowy w kraju nie słyszano może nigdy. Ruszył na Moskwę, prawie tam dotarł bez jakiegokolwiek sprzeciwu po drodze. Dla Putina to wstyd i policzek. Takich spraw się nie wybacza w tym towarzystwie.
Czy jego śmierć zmieni cokolwiek na ukraińskim froncie? Nie należy tego oczekiwać, Rosjanie nie ustępują, mimo że Grupy Wagnera nie ma froncie od dwóch miesięcy. Ukraińskie portale nie poświęciły wczoraj zbyt wiele miejsca wypadkowi samolotu. Choć z pewnością jest to mały kawałek satysfakcji, że o jednego rzeźnika na świecie mniej. Zwłaszcza że śmierć dopadła Prigożyna w przededniu 32. rocznicy niepodległości Ukrainy. Jakieś symboliczne znaczenie można tu dostrzec.
Przede wszystkim jest to jednak przestroga dla innych, którzy chcieliby okazać nielojalność czy nieposłuszeństwo Putinowi, ewentualnych krytyków lub przeciwników. Uwaga: zemsta dopadnie was zawsze i wszędzie. Trucizna, strzał snajpera, wypadek drogowy lub lotniczy. Arsenał Putina jest szeroki.
Pozostaje jeszcze pytanie, jak Rosja poradzi sobie bez wagnerowców w Afryce. To oni odwalali tam brudną robotę. Nie byli regularnym rosyjskim wojskiem, więc nikt nie mógł mieć pretensji do Kremla o ich zbrodnie. To fakt, że dzięki wagnerowcom Rosja zdominowała brutalnie wielką część Afryki. Trzeba będzie znaleźć zastępstwo.