Klimat wokół Ukrainy zmienia się na jej niekorzyść. Co da wymiana kluczowego ministra?
Prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział odwołanie ministra obrony narodowej Ołeksyja Reznikowa w niedzielnym nagraniu do obywateli Ukrainy. Powiedział, że Reznikow zasłużył się ogromnie dla obrony kraju przez ponad 500 dni wojny, ale obecnie ministerstwo „potrzebuje świeżego spojrzenia”.
„Świeże spojrzenie” ma zapewnić kandydat Zełenskiego na to stanowisko Rustem Umarow, parlamentarzysta z liberalno-demokratycznej partii Gołos. Mimo opozycji wobec rządu Zełenskiego Umarow pełni obecnie funkcję szefa Funduszu Mienia Państwowego Ukrainy, przeprowadzającego m.in. prywatyzację majątku narodowego. Reznikowowi media wróżą karierę ambasadora w Londynie.
Czytaj też: Dopaść Zełenskiego. Rosjanie są śmiertelnie cierpliwi
Korupcja w ministerstwie obrony
Dymisja wisiała nad Ołeksyjem Reznikowem od początku roku, kiedy media krajowe i zagraniczne zaczęły donosić o „wojennej korupcji” w podległym mu ministerstwie obrony. Chodziło o ceny, jakie wojsko płaciło za kupowaną dla żołnierzy żywność, i o zakupy uzbrojenia finansowane z budżetu. W tle były drobne skandale związane z unikaniem przymusowego wcielenia do wojska za łapówki płacone szefom komisji poborowych, choć to bardziej niż wojska dotyczyło resortu spraw wewnętrznych. Wzburzenie wywołały informacje, że jeden z komendantów punktów uzupełnień w Odessie kupił sobie wartą 4 mln euro willę w Hiszpanii. Podobne skandale, będące efektem specyficznego czasu wojny, kiedy bohaterstwo miesza się z cwaniactwem, szczególnie rażą nie tylko Ukraińców, ale również ich zachodnich patronów i sojuszników. Mimo że wobec samego Reznikowa nigdy nie wysunięto oskarżeń o czerpanie nielegalnych korzyści, to przez wspomniane 500 dni stał się również twarzą mniej pięknych zachowań w Ukrainie.
Czytaj też: Zełenski zabrał się do walki z korupcją. Zachód patrzy
Czas był wówczas trudny, jeśli chodzi o uzupełnianie sprzętu, którym walczyły wojska. Pomoc zachodnia w 2022 r. jeszcze nie płynęła tak szerokim strumieniem jak obecnie, dostarczano głównie pociski przeciwpancerne Javelin, wyposażenie indywidualne żołnierzy, czołgi, artyleria i obrona przeciwlotnicza dopiero zaczynały napływać. Ministerstwo obrony Ukrainy zamawiało, co mogło, u sprzedawców światowych (głównie sprzęt poradziecki) i u handlarzy rodzimych. Korupcja i korzyści osobiste kwitły.
Klimat wokół Ukrainy się zmienia
W lutym br. wybuchł skandal, kiedy jeden z przywódców partii Zełenskiego Dawyd Arachamia zapowiedział odwołanie Reznikowa za niedopatrzenia w 2022 r. Zastąpić miał go szef wywiadu wojskowego Kuryło Budanow. W tamtym czasie sprawy korupcyjne dopiero zaczynały doskwierać publicznemu i międzynarodowemu wizerunkowi walczącej Ukrainy, więc Reznikowowi udało się stanowisko zachować. Zdaje się, że pomogły mu również dyskretne interwencje zachodnich sojuszników, zaniepokojonych zarówno możliwą dezorganizacją działania MON, jak i efektem propagandowym takiego odwołania na zachodnie społeczeństwa. Jak bowiem uzasadniać wsparcie dla Ukrainy, jeśli jej minister obrony jest odwoływany za rzekomą korupcję?
Tych wątpliwości Zełenski już nie ma, bo zmienia się – i to na niekorzyść – klimat wokół Ukrainy na Zachodzie. Generałowie z USA i Europy, szefowie wywiadów i opinia publiczna dyskretnie zasilana poprzez media informacjami zaczynają dostrzegać, że wytęskniona ofensywa nie przynosi odpowiednio szybko pożądanych efektów. Nie ma powtórki z blitzkriegów spod Charkowa ani Chersonia, którymi Ukraińcy zadziwili sojuszników i świat oraz obnażyli słabości i dezorganizację rosyjskiej armii w 2022 r. W zamian dostajemy grzęznące w rosyjskich fortyfikacjach i polach minowych powolne natarcie. Mimo że Ukraińcy odnoszą realne sukcesy w niszczeniu Rosjan i kształtują korzystne dla siebie środowisko walki, to jednak tempo niepokoi. 3 km odzyskanego terenu pod Robotynem, 2 km pod Bachmutem… Czymże są w porównaniu z 6 tys. km odzyskanych w październiku na wschód od Charkowa?
Czytaj też: Ofensywa Ukraińców utknęła. Co można z tym zrobić?
Dostajemy więc przecieki o tym, że amerykańscy i brytyjscy generałowie doradzają ukraińskiemu MON, a więc zarówno Reznikowowi, jak i gen. Waleremu Załużnemu, by skoncentrowali wysiłki, przestali rozciągać linie natarcia i rzucili przeciwko fortyfikacjom – czyli na niemal pewną śmierć lub kalectwo – więcej żołnierzy. Logika wojny jest bezwzględna: jeśli Ukraińcy nie mają wsparcia lotnictwa ani odpowiedniej ilości sprzętu rozminowującego, muszą zdecydować się na ataki, jeśli w ogóle chcą coś osiągnąć. Można tylko sobie wyobrazić, jaka była reakcja ukraińskiego przywództwa na takie oczekiwania. Efektem tych rozmów jest na pewno pogorszenie atmosfery między partnerami, nawet jeśli obie strony autentycznie pragną zwycięstwa Ukrainy i rozumieją koszty okrutnej wojny.
Zmienia się również klimat polityczny w USA. Choć prezydent Biden wydaje się nieustraszenie stać po stronie Ukrainy i zapewnia jej długoterminowe wsparcie wojskowe i finansowe, musi brać pod uwagę głosy po stronie republikańskiej. A tam jego możliwi kontrkandydaci w wyborach 2024 otwarcie kwestionują uczciwość Ukraińców. Według Donalda Trumpa, Rona DeSantisa czy Viveka Ramaswamy, najnowszej gwiazdy, meteoru raczej, Republikanów, Ukraińcy zwyczajnie pomoc amerykańską rozkradają. W ich przekazach Ukraina jawi się po prostu jako piekło korupcji. I piekło demokratów – ponieważ Republikanie uważają, że przegrane przez Trumpa wybory w 2020 r. wynikają wprost z korupcyjnego zaangażowania syna Joe Bidena Huntera w Ukrainie w przeszłości. Wszystko się ze wszystkim miesza, korupcja młodszego Bidena z maszynami do głosowania, które nie podliczają głosów republikańskich, czy serwery sieciowe Demokratów obsługiwane przez Ukraińców z „zaginionymi” mailami Hillary Clinton. Ukraina w republikańskiej polityce stała się narzędziem okładania Demokratów i osobiście Bidena.
Zełenski, rozpoczynając swoją antykorupcyjną krucjatę w ministerstwach i wojsku czy aresztami wśród oligarchów – w przeddzień odwołania Reznikowa zatrzymano Ihora Kołomojskiego – pokazuje Amerykanom, jak dużo dobrego robi dla przejrzystości życia i losu amerykańskiego uzbrojenia przekazanego Ukrainie.
Minister – otruty negocjator
Jest jeszcze jeden kontekst dymisji Reznikowa, związany z osobą jego możliwego następcy Rustema Umarowa. To parlamentarzysta, działacz społeczny, biznesmen i patron krymskich Tatarów, grupy etnicznej szczególnie dotkniętej represjami na okupowanym Krymie. Ale również negocjator wymiany jeńców w pierwszych tygodniach wojny, kiedy Ukraińcy jeszcze mogli z Rosjanami rozmawiać w białoruskiej Białowieży. Jak szybko tamta atmosfera się popsuła, świadczy nie tylko przebieg wojny, ale i doniesienia, że w czasie negocjacji Rosjanie chcieli Umarowa otruć. Zresztą razem z Romanem Abramowiczem, rosyjskim oligarchą, który aspirował wówczas do jakiejś wyższej roli. Choć obaj zaprzeczają, to Abramowiczowi po tych incydentach jakoś odechciało się wprowadzać pokój w Rosji i zażywa go w Izraelu, gdzie się od czasu do czasu pojawia.
Choć tamte negocjacje nie wyszły Ukraińcom zupełnie, ich kolejne okrążenie na początku 2023 r. możliwe było dzięki pośrednictwu Turcji i Arabii Saudyjskiej. Oba państwa pomogły wcześniej wynegocjować ONZ porozumienie zbożowe, a po zerwaniu go przez Rosjan czynią wysiłki, by je odnowić. Arabowie niedawno zorganizowali spotkanie Zełenskiego z państwami arabskimi i afrykańskimi w Dżeddzie.
Nie będzie więc zaskoczenia, jeśli zauważymy, że nowy ukraiński minister obrony (jeśli zatwierdzi go parlament) cieszy się dużymi względami w obu państwach. W oczach Turków jest obrońcą pobratymców z Krymu i fundatorem tatarskich organizacji dobroczynnych, np. Narodowego Krymskiego Funduszu Dobroczynnego, korzystającego z tureckiego wsparcia. Dla Saudów z kolei jest zaufanym pośrednikiem w relacjach z administracją Zełenskiego, towarzyszył mu w wyprawie do Dżeddy, a żonie prezydenta Ołenie Zełenskiej w podróży do Emiratów Arabskich w marcu. Umarow swoje credo w Funduszu Mienia Państwowego oparł na doświadczeniach saudyjskiego funduszu inwestycji publicznych i deklaruje skłonność do korzystania z saudyjskich mediacji.
Czy to wszystko oznacza, że Zełenski wybrał na najważniejsze po prezydenckim stanowisko w państwie człowieka, który umie negocjować z Rosjanami, dba o interes ukraiński, a jednocześnie ufają mu zagraniczni mediatorzy? To dość oczywista konkluzja z tej nieoczywistej wymiany ministrów. Ale wybrał również człowieka o nieposzlakowanej opinii i uczciwości, którego autorytet społeczny może się przydać, jeśli Ukraina – i Zełenski – poczują, że nadszedł czas na negocjacje.