Świat

Przewodniczący Izby Reprezentantów odwołany. Pierwszy raz w historii USA

Republikański przewodniczący (Speaker) amerykańskiej Izby Reprezentantów Kevin McCarthy został odwołany z urzędu. Republikański przewodniczący (Speaker) amerykańskiej Izby Reprezentantów Kevin McCarthy został odwołany z urzędu. Jonathan Ernst / Reuters / Forum
Odwołanie Kevina McCarthy’ego paraliżuje pracę Izby i pogrąża Amerykę w jeszcze większym chaosie. To pierwsze takie wydarzenie w historii Ameryki. Republikański establishment już zaczyna panikować.

Republikański przewodniczący (Speaker) amerykańskiej Izby Reprezentantów Kevin McCarthy został odwołany z urzędu. Izba zdecydowała o tym we wtorek większością głosów (216 do 210). To trzecie stanowisko w państwowej hierarchii USA po prezydencie i wiceprezydencie. Na wypadek ich śmierci lub niemożności sprawowania urzędu z powodu złego stanu zdrowia obejmuje najwyższą władzę w kraju. Odwołanie w głosowaniu urzędującego przewodniczącego Izby jest pierwszym takim wydarzeniem w historii Ameryki.

Kevin McCarthy odwołany

Odwołanie McCarthy’ego paraliżuje pracę Izby, która nie może uchwalać żadnych ustaw, zanim nie zostanie wybrany jego następca. A to może się przedłużać wskutek kłótni w Partii Republikańskiej (GOP). Ameryka pogrąża się w politycznym chaosie, który rzutuje także na rynki finansowe – giełda na Wall Street mocno zadołowała.

Nie wiadomo na razie, kiedy Izba wybierze nowego przewodniczącego. Jako najbardziej prawdopodobnego kandydata na to stanowisko wymienia się kongresmena Stevena Scalise’a. Demokraci w Kongresie mają w każdym razie wiarygodny argument, kiedy mówią, że Republikanie „nie są w stanie rządzić”.

McCarthy, kongresmen z Kalifornii, stracił posadę, chociaż GOP ma nieznaczną większość w Izbie Reprezentantów. Przyczyną jest fronda grupy ultrakonserwatywnych Republikanów, głównie sympatyków Donalda Trumpa, którzy głosowali za odwołaniem, a przyłączyli się do nich wszyscy Demokraci. Do bezprecedensowego odwołania doszło wskutek zmiany reguł w Izbie po zeszłorocznych wyborach do Kongresu, w których Republikanie zdobyli większość w Izbie – McCarthy został wybrany przewodniczącym, ale po aż 15 głosowaniach. Wspomniani ultrasi pod wodzą kongresmena z Florydy Matthew Goetza proponowali wówczas na to stanowisko m.in. Trumpa (przewodniczącym Izby może zostać każdy Republikanin, niekoniecznie zasiadający w Kongresie).

Oponenci z grupy Goetza poparli McCarthy’ego dopiero wtedy, gdy zgodził się na wprowadzenie przepisu, że do głosowania nad odwołaniem przewodniczącego musi dojść na wniosek nawet jednego tylko członka Izby. Poprzednio wymagany był do tego wniosek minimum pięciu kongresmenów lub kongresmenek, co zapewniało stabilność pracy amerykańskiego parlamentu. McCarthy, godząc się na zmianę, przygotował podwaliny pod własną dymisję.

Czytaj też: Pierwsze w historii zdjęcie policyjne byłego prezydenta USA

Demokraci przyłożyli rękę

Kongresmen z Kalifornii i jego zwolennicy – większość Republikanów w Izbie Reprezentantów – liczyli, że uda mu się zachować stanowisko dzięki poparciu niektórych konserwatywnych Demokratów. Lider demokratycznej mniejszości Hakim Jeffries wezwał jednak kongresmenów i kongresmenki ze swej partii, żeby głosowali przeciw McCarthy’emu – i wszyscy tak postąpili. Przewodniczący zraził ich do siebie skrajnym oportunizmem. Nazajutrz po szturmie na Kapitol ówczesny lider republikańskiej mniejszości potępił Trumpa w ostrych słowach za podżeganie do insurekcji, ale kilka dni później, kiedy okazało się, że miliony republikańskich wyborców wciąż się z nim solidaryzują, pojechał do jego rezydencji na Florydzie i zapewnił go o swej lojalności.

Jako przewodniczący Izby od stycznia McCarthy lawirował między obiema frakcjami w GOP, gdzie mainstreamowi Republikanie skrycie wciąż próbują osłabić pozycję Trumpa. Starał się zadowolić ultrakonserwatystów, ustępując ich żądaniom, by obcinać wydatki państwa i nie iść tu na kompromisy z Demokratami. Efektem był niedawny kryzys z uchwaleniem budżetu, który omal nie doprowadził do „zamknięcia rządu” – zakończony dopiero wtedy, gdy z listy wydatków wykreślono 6 mld dol. na kolejną transzę pomocy dla Ukrainy.

McCarthy zgodził się także na rozpoczęcie procedury impeachmentu Joe Bidena bez zwyczajowego głosowania w tej sprawie przez plenum Izby Reprezentantów. Spalił wszystkie mosty do ewentualnej ugody z Demokratami w sprawie zachowania posady, ale i nie zjednał sobie nikogo z ultraprawicowej frakcji Goetza.

Czytaj też: Nie było czerwonego tsunami. Umiarkowana wygrana Republikanów

Ameryka zaczyna panikować

Republikański establishment zaczyna panikować w obliczu najnowszego kryzysu, ponieważ większość GOP w Izbie Reprezentantów jest minimalna: 221 do 212 mandatów (dwa są wakujące). Architekt „republikańskiej rewolucji” z lat 90. Newt Gingrich, były przewodniczący Izby, wezwał do wyrzucenia Goetza. Nie jest to realne, chyba że kongresmen złamie prawo.

Jednym z bezpośrednich rezultatów odwołania McCarthy’ego może być przedłużenie impasu w sprawie pomocy dla Ukrainy. Po wycofaniu z budżetu wspomnianych 6 mld dol. pojawiły się doniesienia, że przewodniczący obiecał Demokratom – i Republikanom w Senacie – że uchwalenie kolejnej transzy wsparcia wstawi do porządku obrad przy najbliższej okazji. Jego odejście sprawia, że staje się to mniej prawdopodobne.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną