Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Klincz Republikanów w nowym Kongresie USA. Pierwszy raz od stu lat

Kevin McCarthy, kandydat Partii Republikańskiej na przewodniczącego Izby Reprezentantów Kevin McCarthy, kandydat Partii Republikańskiej na przewodniczącego Izby Reprezentantów Nathan Howard / Reuters / Forum
Partia Republikańska wciąż nie jest w stanie wybrać przewodniczącego Izby Reprezentantów. Taka sytuacja ostatni raz miała miejsce w 1923 r. Bezprecedensowy kryzys przywództwa wywołuje w GOP spory popłoch.

Inauguracja Kongresu w nowym składzie po niedawnych wyborach utknęła wskutek sensacyjnych, niespotykanych od stu lat wydarzeń w Izbie Reprezentantów. Partia Republikańska (GOP), która ma większość, nie jest w stanie wybrać przewodniczącego, którym tradycyjnie zostaje przywódca parlamentarnego klubu dominującej partii. W tym wypadku byłby to kongresmen Kevin McCarthy z Kalifornii. Mimo sześciokrotnego głosowania we wtorek i środę nie zdobył on wymaganych 218 głosów – przewaga Republikanów nad Demokratami jest minimalna (222–213), wszyscy Demokraci głosowali przeciw niemu, a dołączyła do nich grupa deputowanych GOP stojących w opozycji do McCarthy’ego.

Zwolennicy Trumpa są przeciw

Taka sytuacja – kiedy większościowa partia nie może wybrać przewodniczącego Izby Reprezentantów w pierwszym głosowaniu – ostatni raz miała miejsce w 1923 r. Wtedy do wyłonienia przewodniczącego potrzeba było aż dziewięciu głosowań. Porażka McCarthy’ego jest wynikiem podziałów w Partii Republikańskiej i nikłej, znacznie niższej od przewidywanej wygranej w wyborach do Izby w listopadzie.

Opozycja wobec kongresmena z Kalifornii to grono polityków ultrakonserwatywnych, głównie zwolenników Donalda Trumpa. Swego czasu poparli jego kłamstwo, że za pomocą fałszerstw ukradziono mu zwycięstwo w wyborach, sprzeciwiają się też jakiejkolwiek współpracy i porozumieniom z Demokratami.

Przeciwnicy McCarthy′ego obwiniają go z kolei o marny wynik partii i oskarżają o to, że jest przedstawicielem establishmentu, który idzie na kompromisy z lewicą. Kongresmen skrytykował Trumpa za podżeganie 6 stycznia swoich fanów do ataku na Kapitol. Co prawda potem pojechał do Mar-a-Lago, by wyrazić poparcie dla niego i zapewnić o lojalności. Mimo to przeciwnicy z prawicy w GOP mu nie ufają, uważając go za oportunistę gotowego do zmiany frontu, kiedykolwiek mu się to opłaci.

Czytaj też: Nie było czerwonego tsunami. Umiarkowana wygrana Republikanów

Demokraci wygrywają piarowo

W kolejnych głosowaniach nad wyborem przewodniczącego Izby we wtorek i środę liczba głosujących przeciw McCarthy’emu rosła i w ostatnich – piątym i szóstym – zwiększyła się do ponad 20. Przeciwnicy McCarthy’ego poparli najpierw ultraprawicowego kongresmena Jima Jordana z Ohio, który 6 stycznia 2021 r. z ponad setką Republikanów głosował przeciw zatwierdzeniu przez Kongres wyników wygranych przez Joe Bidena wyborów prezydenckich. Jednak sam Jordan wezwał we wtorek do głosowania na... McCarthy’ego. Kongresmen, który walczył z McCarthym, zawarł z nim taktyczny sojusz, bo ten mu obiecał, że jako przewodniczący Izby zagwarantuje mu szefowanie komisji ds. wymiaru sprawiedliwości. McCarthy wszedł w podobne porozumienia z innymi krytykami w GOP, zbuntowanym kongresmanom przyrzekając m.in., że zmieni reguły proceduralne w Izbie tak, aby łatwiej było usunąć jej przewodniczącego.

Jak się okazało, nawet to nie wystarczyło, żeby zjednać sobie wewnątrzpartyjną opozycję, która w środę jako kontrkandydata dla McCarthy’ego wysunęła czarnoskórego kongresmana z Florydy Byrona Donaldsa. Tym samym po raz pierwszy w historii USA obie partie zgłosiły na stanowisko Afroamerykanów – kandydatem Demokratów jest nowy lider mniejszości Hakeem Jeffries z Nowego Jorku.

Donalds za każdym razem otrzymał ok. 20 głosów – odbierając je McCarthy’emu. Wysunięcie kandydatury przez Demokratów było zaś formalnym rytuałem, bo w praktyce kandydat mniejszości nie może zostać wybrany. Fakt, że w każdym głosowaniu Jeffries dostał wszystkie głosy posłów swej partii – i więcej niż McCarthy – był dobitnym piarowym sukcesem Demokratów, bo pokazywał, że partia jest zjednoczona. W przeciwieństwie do GOP.

Przewiduje się, że jeśli McCarthy będzie przegrywał kolejne głosowania, otrzymując w dodatku coraz mniej głosów, Republikanie zaczną go nakłaniać, żeby zrezygnował z dalszych starań. Za najbardziej prawdopodobnego alternatywnego kandydata GOP uchodzi kongresmen z Luizjany Steve Scalise. Jest znany jako zdecydowany, choć pragmatyczny konserwatysta. Zyskał najwięcej publicity jako ofiara zamachu – został postrzelony na boisku przez terrorystę i ledwo przeżył.

Podkast: Wybory do Kongresu USA. Nikt nie wygrał, Trump przegrał

Kryzys źle wróży: Republikanom i Stanom

Bezprecedensowy kryzys przywództwa w GOP wywołuje w partii popłoch. Jej stratedzy, jak Karl Rove i Newt Gingrich, ostrzegają, że sytuacja grozi chaosem, z którego korzystają tylko Demokraci (ich zdaniem Republikanie „dowodzą, że są niezdolni do rządzenia”). Nawet jeśli McCarthy zostanie w końcu wybrany – co jest coraz bardziej wątpliwe – wyrażone mu wotum nieufności źle rokuje dla ewentualnego sprawowania przez niego funkcji przewodniczącego Izby. To trzecie stanowisko w państwowej hierarchii – w razie nagłego odejścia (śmierci lub rezygnacji) prezydenta i wiceprezydenta to przewodniczący Izby (Speaker of the House) przejmuje stery rządów.

Niemożność objęcia urzędu przez McCarthy’ego oznacza wzrost wpływów ultrakonserwatystów republikańskich w nowym Kongresie, co może uniemożliwić jakąkolwiek współpracę z Demokratami i osiąganie konsensu w sprawie ustaw nawet korzystnych dla USA. Partia jest podzielona także wobec Trumpa. Przeciwni McCarthy’emu kongresmeni to w większości stronnicy byłego prezydenta, ale przede wszystkim zwolennicy skrajnych rozwiązań i nieustępliwości wobec administracji Bidena. Przewiduje się, że niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie przewodniczącym Izby Reprezentantów, mniejszościowa frakcja ultrasów w GOP będzie szantażować kierownictwo partii i domagać się ustępstw jako warunku poparcia dla rozmaitych inicjatyw legislacyjnych.

Kryzys w Izbie Reprezentantów hamuje poza tym normalne funkcjonowanie Kongresu. Dopóki nie zostanie wybrany przewodniczący, zwyczajowo nie można zaprzysiąc nowych członków Izby ani mianować szefów poszczególnych komisji, w tym zajmujących się budżetem kraju. Zapytany w środę, co sądzi o tej sytuacji, Joe Biden odpowiedział, że nie jest korzystna dla Ameryki. Zwłoka w wyborze przewodniczącego Izby – zauważają komentatorzy w USA – dostarcza propagandowego żeru dla dyktatur przedstawiających amerykańską demokrację w krzywym zwierciadle.

Czytaj też: Ameryka uratowała Ukrainę. Bije Rosję, a nawet Chiny

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną