Salwy słychać za oceanem
Salwy za oceanem. Plan USA na stabilizację Bliskiego Wschodu właśnie się sypie
Ofiarą agresji padł ich kluczowy sojusznik na Bliskim Wschodzie. Wielu z co najmniej tysiąca zabitych izraelskich cywilów opłakują rodziny w Ameryce, miejsca największego, ok. 7-milionowego, skupiska globalnej żydowskiej diaspory. Z rąk islamskich ekstremistów zginęło 25 Amerykanów, kilkudziesięciu jest wśród ponad stu porwanych przez Hamas zakładników. Wojna tocząca się w Gazie i na południu Izraela grozi eskalacją, a akcje odwetowe przeciw Hamasowi mogą skłonić terrorystów do ataków na wojska amerykańskie w Iraku, Syrii i Zatoce Perskiej. Największy od wojny Jom Kippur przed 50 laty kryzys bliskowschodni dokłada się do innych dramatycznych wyzwań dla USA na światowej arenie, z napaścią Rosji na Ukrainę i asertywnością sprzymierzonych z Putinem Chin na czele. Jak sobie z tym poradzi wewnętrznie skłócona Ameryka?
Wojna udaremnia próby stabilizacji podejmowane przez Waszyngton na dwóch kierunkach: relacji z Iranem i Arabią Saudyjską. Iran to główny protektor i sponsor Hamasu, a także Islamskiego Dżihadu i Hezbollahu, terrorystycznych organizacji opętanych żądzą zniszczenia żydowskiego państwa. Wywiad amerykański, jak twierdzi Biały Dom, nie znalazł dowodów bezpośredniego udziału Teheranu w inwazji Hamasu na Izrael, ale odpowiedzialność reżimu ajatollahów, który od lat zbroi, szkoli i logistycznie wspiera sunnickich islamistów w Gazie, nie podlega kwestii.
Republikanie krytykują ekipę Bidena za zgodę na odmrożenie 6 mld dol. aktywów w amerykańskich bankach w zamian za zwolnienie sześciu Amerykanów przetrzymywanych w irańskich więzieniach za „szpiegostwo”, które to fundusze miałyby teraz pomóc sfinansować wojnę. Krytycy przypominają również, że Biden usiłował dogadywać się z Irańczykami, aby skłonić ich do ponownego zawarcia, przynajmniej w ograniczonej wersji, umowy nuklearnej wynegocjowanej w 2015 r.