604. dzień wojny. Biden ostrzega: Putin Polsce już groził. Czy Rosja może eskalować?
Właśnie w dziale „briefing room” na stronie internetowej Białego Domu pojawiło się przemówienie prezydenta Joe Bidena, którego fragment naprawdę warto zacytować: „Jeśli nie powstrzymamy apetytu Putina na władzę i kontrolę na Ukrainie, nie ograniczy się on tylko do Ukrainy. On – Putin, już groził, że przypomni, cytuję, przypomni Polsce, że ich zachodnia ziemia była prezentem od Rosji. Jeden z jego czołowych doradców, były prezydent Rosji, wyzwał Estonię, Łotwę i Litwę od bałtyckich prowincji Rosji”.
Ten były prezydent Rosji to oczywiście Dmitrij Miedwiediew, który wygaduje różne rzeczy po to, by sam Putin nie musiał. My mówiliśmy o tym od dawna, ale wielu naszych odbiorców było sceptycznych. Może jednak uwierzą prezydentowi Stanów Zjednoczonych, choćby dlatego, że za nim stoi wielki i potężny aparat wywiadowczy, a także cała armia wysoko wykwalifikowanych analityków. Ale wniosek końcowy ten sam: Rosja na Ukrainie się nie zatrzyma, jeśli nie zostanie tam powstrzymana. A ponadto zagrożenie atakiem na państwa NATO jest oceniane jako całkiem realne.
Dlatego nie ma co się zastanawiać nad możliwym przekroczeniem „czerwonej linii”. Rosja realizuje swój plan i wszystko jej jedno, jaką linię się przekracza.
Kreml jest wkurzony, bo takie posunięcia jak przekazanie Ukrainie balistycznych pocisków MGM-140 ATACMS po prostu te plany krzyżują. Powodują przedłużanie się wojny w Ukrainie i oddalają Rosję od celu ostatecznego, perspektywicznego, jak stworzenie wielobiegunowego świata, w którym Europa leżałaby w rosyjskiej strefie wpływów, Azja w chińskiej, Afryką się podzielą, a dla USA zostaną może obie Ameryki, choć i to niekoniecznie.