622. dzień wojny. Zaskakujące rzeczy dzieją się na Dnieprze. Na Rosjan śmierć spada z nieba
Zaskakująca rzecz: Ukraińcy przenoszą ciężki sprzęt na drugi brzeg Dniepru. Na zdjęciach widać kołowy transporter opancerzony BTR-4, przetransportowany promem, który wziął udział w walkach, rąbiąc do piechoty z szybkostrzelnego działka. Rosjanie strasznie też narzekają na drony kamikadze sterowane systemem FPV (First Person View). Są wszechobecne i zadają dotkliwe straty. Śmierć spada z nieba, chciałoby się powiedzieć.
Zastanawia nas, co właściwie dzieje się na południowo-wschodnim brzegu Dniepru. Przestaje to przypominać rajdy sił specjalnych. Przyglądamy się temu z pewną nadzieją, zwłaszcza że silne rosyjskie kontrataki nie radzą sobie z Ukraińcami usadowionymi po „ich” stronie wielkiej rzeki.
Mnożą się też ataki na wrogie obiekty tyłowe. Dziś pociski spadły na budynek Republikańskiego Centrum Systemów Bezpilotowych im. Władimira Żoga w Doniecku, gdzie szkoli się operatorów bezpilotowych aparatów latających i dostosowuje komercyjne drony do wojskowych celów. Przyzwoicie oberwał, ale nic więcej na razie nie wiadomo.
W ataku na stanowisko dowodzenia Grupy Wojsk „Dniepr” tuż po objęciu funkcji przez gen. płk. Michaiła Teplinskiego on sam nie zginął, ale potwierdzono śmierć trzech pułkowników: Wadima Dobriakowa, zastępcy komendanta Centrum Dowodzenia Wojsk Powietrzno-Desantowych, Aleksieja Kobłowa, szefa Oddziału Operacyjnego dowództwa Wojsk Powietrzno-Desantowych (i byłego dowódcy pułku artylerii z 98.