Zwycięstwem zwolenników prawa do aborcji z Partii Demokratycznej zakończyły się wtorkowe wybory w USA, gdzie w kilku stanach rozstrzygała się obsada stanowisk gubernatorów, lokalnych urzędów i legislatur. Ich wyniki, korzystne dla ruchu pro-choice i niepokojące dla Republikanów, poprawiły nieco posępne nastroje Demokratów po sondażach wskazujących na słabnące poparcie dla Joe Bidena.
Czytaj też: Teksas zakazuje aborcji. Ostra ofensywa prawicy w USA
Ohio, Kentucky, Virginia, Pensylwania
W Ohio, stanie do niedawna „swingującym”, a w ostatnich latach dryfującym zdecydowanie na prawo, wyborcy znaczną większością głosów uchwalili poprawkę do stanowej konstytucji gwarantującą prawo do przerywania ciąży. W Kentucky, którego mieszkańcy od dawna wybierają republikańskich prezydentów, demokratyczny gubernator Andy Beshear wygrał walkę o reelekcję głównie dzięki twardej obronie praw kobiet atakowanych przez rywala z GOP, stanowego prokuratora generalnego Daniela Camerona, który wzywał do wprowadzenia zakazu aborcji nawet w wypadkach gwałtu i kazirodztwa.
W Virginii, gdzie Republikanie chcą zabronić aborcji po 15 tygodniach ciąży, w rezultacie wtorkowych wyborów Demokraci odebrali im większość w Izbie Delegatów i posiadają ją teraz w obu izbach stanowego parlamentu. W Pensylwanii demokratyczny kandydat wygrał wybory do miejscowego Sądu Najwyższego po kampanii, w której obiecywał utrzymanie prawa do aborcji. W obu tych stanach Biden wygrał wybory w 2020 r., ale najnowsze sondaże wskazują, że gdyby odbyły się one dzisiaj, przegrałby z Donaldem Trumpem.