W zeszłym tygodniu Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe uznał za sprzeczne z konstytucją przekierowanie starych pożyczek postcovidowych do Funduszu Klimatu i Transformacji (Klima- und Transformationsfonds, KTF). Chodzi o niewykorzystane 60 mld euro kredytów zaciągniętych w ramach unijnych programów walki ze skutkami pandemii, które teraz miałyby wspomóc Energiewende.
Priorytety KTF mają pomóc w realizacji ambitnych celów klimatycznych wyznaczonych przez rządzącą koalicję socjaldemokratów, Zielonych i liberałów. Do 2027 r. zapisano w nich energooszczędną renowację budynków, dekarbonizację przemysłu, rozwój odnawialnych źródeł energii, elektromobilności, infrastruktury ładowania i gospodarki wodorowej, a ponadto inwestycje w Deutsche Bahn.
Czytaj też: Niemcy o wyborach w Polsce. Odetchnęli z ulgą
Rząd ma problem: budżetowy i wizerunkowy
Tego typu kreatywna księgowość – mimo zapewnień rządu, że ma za sobą silne prawne argumenty – okazała się problematyczna. Przypomnijmy: w 2009 r. Bundesrat, izba wyższa parlamentu, zatwierdził poprawkę do konstytucji, która pozwala na wprowadzenie tzw. hamulca zadłużenia. Obowiązuje od 2011 r. i oznacza, że zadłużenie nie może przekroczyć 0,35 proc. PKB rocznie.
Zasadniczy problem zaplanowanej operacji to nie celowość pożyczek, ale rosnący deficyt i przesuwanie go między latami i różnymi celami. Federalny Trybunał Konstytucyjny już raz wykazał się elastycznością w kwestii zadłużenia wobec wyższej konieczności spowodowanej pandemią. Tym razem był zmuszony do większej ortodoksji.
Luka to poważny kłopot, bo budżet państwa jest już i tak napięty, a cele klimatyczne ambitne.