W Gazie już nie ma bezpiecznych miejsc. Wojna groźnie rozlewa się w regionie

Obie strony oskarżają się odpowiedzialnością za wznowienie walk i nie ma widoków na nową dłuższą przerwę. Izrael ostrzeliwany jest z terytorium Libanu i Syrii, sam też odpowiada ogniem.

Kończą się sposoby na opisanie okropności, które spotkały dzieci w Strefie Gazy – mówi James Elder, rzecznik UNICEF, oenzetowskiej agencji próbującej nieść pomoc najmłodszym. W Gazie jest to wybitnie trudne. Elder przebywa na południu regionu i zrelacjonował, jak wyglądała tam jedna z pierwszych nocy po zerwaniu siedmiodniowego zawieszenia ognia, po którym wznowiono wojnę Izraela z Hamasem. Ciągłe naloty i bombardowania, a o świcie dziobanie ptaków w szybę, które prawdopodobnie próbowały uciec przed hukiem wybuchów.

Gaza. Tu już nie ma bezpiecznych miejsc

Ludziom też zabrakło bezpiecznych miejsc. Według Hamasu przez dwa miesiące walk zginęło w Gazie 15,5 tys. osób, w tym 6 tys. dzieci. Izraelska armia (IDF) utrzymuje, że stara się minimalizować straty wśród cywilów i na każdego zabitego bojownika Hamasu przypadają dwie ofiary cywilne. Według IDF taka proporcja jest nie tylko bardzo „pozytywna”, ale wręcz „wyjątkowa”, ponieważ walki toczą się w terenie miejskim i gęsto zaludnionym, a Hamas chowa się za cywilami.

Najnowsze szacunki ONZ mówią, że czterech na pięciu mieszkańców uciekło ze swoich domów, w sumie to 1,8 mln osób. Zgodnie z instrukcjami wojska izraelskiego Palestyńczycy uciekali przede wszystkim na południe Strefy Gazy, ale po zerwaniu rozejmu to właśnie w tamtą stronę Izrael skierował ciężar natarcia.

IDF podają, że odnaleziono dotychczas 800 wejść do tuneli, pół tysiąca z nich, pełniących funkcję m.in. magazynów broni, zniszczono, a wiele zlokalizowano pod obiektami użyteczności publicznej.