Świat

Sąd w Kolorado: Trump nie może kandydować w wyborach prezydenckich

Donald Trump 20 grudnia prowadził kampanię w stanie Iowa. Donald Trump 20 grudnia prowadził kampanię w stanie Iowa. Scott Morgan / Reuters / Forum
Bezprecedensowa decyzja sądu najwyższego stanu Kolorado wznieciła iskierkę nadziei na powstrzymanie marszu Donalda Trumpa do Białego Domu. Jednak tylko iskierkę, którą zgasi zapewne Sąd Najwyższy USA.

Większością głosów 4:3 sąd w Kolorado orzekł, że Donald Trump nie ma prawa kandydować w stanowych prawyborach republikańskich. Powód? 6 stycznia 2021 r. podżegał do antyrządowej insurekcji, wzywając swych zwolenników do ataku na Kapitol i łamiąc tym samym złożoną w dniu inauguracji przysięgę na konstytucję USA.

Poprawka do konstytucji z XIX wieku

Stanowy sąd najwyższy powołał się na trzecią sekcję 14. poprawki, która zabrania pełnienia urzędów państwowych komukolwiek, kto „zaangażował się w insurekcję lub rebelię” przeciw konstytucji. Poprawkę nr 14 uchwalono w 1868 r., a jej przepis w trzeciej sekcji miał zapobiec powrotowi do rządu byłym oficjelom Konfederacji po zakończonej kilka lat wcześniej wojnie secesyjnej.

Wydając swój werdykt, sąd najwyższy uchylił orzeczenie sądu stanowego niższej instancji, który przyznał, że Trump podżegał do powstania. Tamten sąd orzekł jednak, że nie można go pozbawiać prawa ubiegania się o nominację, ponieważ trzecia sekcja 14. poprawki nie stwierdza bezpośrednio, że dotyczy także urzędu prezydenta. W przepisie mówi się o zakazie pełnienia takich urzędów jak senator, kongresmen, członek gabinetu prezydenckiego, a nawet wiceprezydent, ale nie wymienia się samego prezydenta.

Podobnie formalistycznego argumentu użyły sądy w kilkunastu innych stanach, gdzie zaskarżono legalność umieszczenia nazwiska Trumpa na karcie do głosowania w republikańskich prawyborach, cytując 14. poprawkę. Sądy uznały, że nie stosuje się ona do urzędu prezydenta. Werdykt sądu w Kolorado jest pierwszym, który zabrania mu kandydowania do Białego Domu.

Niebezpieczny dla Trumpa precedens

Prawnicy byłego prezydenta zapowiedzieli odwołanie się od decyzji do Sądu Najwyższego USA, który rozstrzyga o legalności wszelkich orzeczeń sądów niższych instancji i ustaw Kongresu. Sąd w Kolorado zawiesił wprowadzenie w życie swojego werdyktu do 4 stycznia, aby dać im czas na apelację. Jeżeli SN odmówi jej rozpatrzenia albo uzna orzeczenie za prawomocne, Trump nie będzie mógł wystartować w prawyborach w tym stanie wyznaczonych na 5 marca.

Kolorado nie jest stanem „wahadłowym”, w ostatnich wyborach zdecydowanie wygrywali tam Demokraci (Bill Clinton, Barack Obama i Joe Biden), więc usunięcie kandydatury Trumpa nie zaważy na wyniku wyścigu do Białego Domu. Ewentualne zatwierdzenie przez federalny Sąd Najwyższy decyzji Kolorado miałoby jednak kolosalne znaczenie jako precedens, który uprawomocniałby podobne werdykty w innych stanach – gdyby takie zapadły – co wyeliminowałoby Trumpa z wyborów. Prawo w USA w dużej mierze jest bowiem oparte na precedensach.

Sąd federalny może podważyć decyzję Kolorado

Negatywna dla Trumpa decyzja SN nie wydaje się wszakże zbyt prawdopodobna. Prawnicy znani z orzeczeń po myśli liberalno-lewicowego obozu sympatyzującego z Demokratami – jak emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda Lawrence Tribe czy były sędzia federalny Michael Luttig – wyrazili wprawdzie poparcie dla werdyktu w Kolorado. Podobnie jak niektórzy eksperci w telewizjach CNN i MSNBC. Opinie na ten temat są jednak podzielone; eksperci sympatyzujący z prawicą, jak profesor prawa z Uniwersytetu Georgetown Jonathan Turley, uznają orzeczenie za błędne. Czołowy prawnik i komentator CNN Elie Honig powiedział, że nie przewiduje zatwierdzenia go przez SN.

Przyczyną jest głębokie uwikłanie prawnego sporu w politykę. Werdykt w Kolorado skrytykowali wszyscy wypowiadający się publicznie politycy Partii Republikańskiej, w tym ci, którzy ostro krytykują Trumpa, oceniając, że nie nadaje się na prezydenta. Chodzi m.in. o jednego z kandydatów do nominacji prezydenckiej Chrisa Christiego czy byłego doradcę Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Ich argument: to nie „niewybrani przez nikogo sędziowie” mogą decydować o tym, kto kandyduje do Białego Domu, prawo do tego mają tylko wyborcy.

Zdecydują Amerykanie

Sąd Najwyższy USA jest obecnie zdominowany przez sędziów konserwatywnych w relacji 6:3, przy czym troje z konserwatywnego bloku to sędziowie mianowani przez Trumpa. Sam ten fakt nie przesądza jeszcze, jak będą orzekać w sprawie decyzji z Kolorado – w niektórych sprawach nawet nominaci Trumpa głosowali wbrew jego życzeniom. Najważniejsze, że orzeczenie w tej kwestii będzie miało bezpośrednie znaczenie dla przyszłorocznych wyborów, a to przypadek bez precedensu – jeśli nie liczyć decyzji SN w grudniu 2000 r. o zaprzestaniu liczenia głosów na Florydzie, co rozstrzygnęło wybory na korzyść Republikanina George’a W. Busha.

Sąd Najwyższy był krytykowany za decyzję sprzed 23 lat i stracił przez to część renomy i prestiżu jako instytucji politycznie bezstronnej. Od tego czasu i w miarę zaostrzania się polaryzacji SN obawia się orzekania o politycznych implikacjach, zwłaszcza bezpośrednio odnoszących się do wyborów prezydenckich. A ponieważ sprawa prawomocności udziału w prawyborach Trumpa i argumentu, że wyklucza go z nich 14. poprawka do konstytucji, podlega rozmaitym prawnym interpretacjom, łatwiej będzie jego sędziom odmówić zatwierdzenia werdyktu w Kolorado. Los kampanii oddadzą w ręce wyborców.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Sekrety i ludzie Nawrockiego. „Typ wodzireja. Jemu naprawdę bliżej jest do Konfy niż do PiS”

Kogo naprawdę wybrali Polacy na prezydenta i jakich ludzi wprowadzi on do Pałacu?

Anna Dąbrowska, Katarzyna Kaczorowska
03.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną