Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Serbia wrze po wyborach. Tysiące ludzi na ulicach Belgradu

Protesty po zwycięstwie Serbskiej Partii Progresywnej (SNS), Belgrad, 24 grudnia 2023 r. Protesty po zwycięstwie Serbskiej Partii Progresywnej (SNS), Belgrad, 24 grudnia 2023 r. Oliver Bunic / AFP / East News
Wybory 17 grudnia zdecydowanie wygrała prawicowo-populistyczna Serbska Partia Progresywna (SNS), zdobywając niemal połowę głosów. Przeciwnicy zarzucają jej nadużycia, co częściowo potwierdza OBWE.

SNS powstała w 2008 r. i rządzi nieprzerwanie od 11 lat, a jej ponowne zwycięstwo wywołało masowe protesty na ulicach Belgradu. Zarzuca jej się o klientelizm, korupcję wyborczą, a nawet manipulacje głosami oddanymi na partię prezydenta Aleksandra Vučicia. 38 osób aresztowano – według informacji rzecznika komendy głównej policji Ivicy Ivkovica grożą im poważne oskarżenia, m.in. za „próbę zmiany porządku konstytucyjnego kraju za pomocą przemocy”.

Protesty mimo to nie ustają, a tysiące osób 25 grudnia pod komendą domagało się wypuszczenia manifestantów, określając ich mianem więźniów politycznych.

Czytaj też: Vučić lawiruje między Rosją a Zachodem

Serbia: wybory wygrane czy wykradzione

Po stronie opozycji protesty napędza Serbia Przeciwko Przemocy (SPN), formacja, która uzyskała drugi wynik (24,36 proc., 65 deputowanych w parlamencie). Miroslav Aleksić i Marinika Tepić, liderzy zawiązanej w październiku koalicji, już dwa dni po głosowaniu zapowiedzieli strajk głodowy, apelując do obywateli i instytucji międzynarodowych, w tym Unii Europejskiej, by nie uznawały zwycięstwa SNS. Jak twierdzą, partia rządząca nie wygrała wyborów, ale je „ukradła”. Opozycjoniści wyliczają nieprawidłowości w kampanii i przy organizacji głosowania: język nienawiści, wywieranie presji na dziennikarzy, sprzeniewierzanie środków publicznych, ograniczanie przeciwnikom dostępu do mediów i możliwości prowadzenia agitacji.

Reklama