Bossowie rządzą zza krat, gangi walczą na ulicach. Ekwador pogrąża się w chaosie
Ekwador do niedawna był uznawany za jedno z najszybciej rozwijających się państw Ameryki Łacińskiej i udany eksperyment lewicowego populizmu pod rządami Rafaela Correi. Teraz osie konfliktu wyłaniają się dwie: starcia nie toczą się wyłącznie między gangami a siłami porządkowymi, ale i między poszczególnymi grupami przestępczymi. To komplikuje sprawę i utrudnia przywrócenie bezpieczeństwa na ulicach.
Kryzys eskaluje od 8 stycznia – tego dnia Adolfo Macías „Fito”, 44-letni lider gangu Los Choneros, uciekł w trakcie transportu z zakładu karnego do więzienia o podwyższonym rygorze. Nie była to pierwsza tego typu akcja, tydzień wcześniej na wolność wydostał się prominentny gangster Fabricio Colón, pseudonim „El Salvaje”.
Czytaj też: Mafiosi z Marsylii. Brutalność już tu spowszedniała
Ekwadorem rządzą gangi
Po ucieczce Fito i wydarzeniach w studiu TC Televisión prezydent Daniel Nobloa, wybrany na urząd dwa miesiące temu, wprowadził stan wyjątkowy, wstępnie na 60 dni. Wezwał też wojsko do przywrócenia porządku, więc największe miasta patrolowane są przez wozy opancerzone i żołnierzy z długą bronią. Dla mieszkańców nie jest to widok nowy; na podobny ruch w lipcu ubiegłego roku zdecydował się odchodzący prezydent Guillermo Lasso, który też nie radził sobie z półświatkiem.