Wczoraj ukraińskie lotnictwo zaatakowało pociskami manewrującymi lotnisko Belbek na Krymie, wzniecając tam solidne pożary. Przypuszczalnie użyto brytyjskich pocisków skrzydlatych Storm Shadow lub podobnych francuskich Scalp odpalanych z samolotów Su-24 z 204. Sewastopolskiej Brygady Lotnictwa Taktycznego. Jakich tam zniszczeń dokonano, tego jeszcze nie wiadomo, ale wiadomo, że wybuchy słyszano także w pobliżu lotniska Saki i pod Sewastopolem, a także w rejonie miejscowości Jewpatoria i Dżankoj, gdzie przypuszczalnie atakowano pozycje rakiet przeciwlotniczych. Samo uderzenie było bardzo silne z użyciem wielu pocisków, skoro Rosjanie twierdzą, że zestrzelili 30 pocisków. Oczywiście ta liczba jest zapewne przesadzona, bo jednak trafiono wiele ważnych obiektów, a Rosjanie twierdzą, że zestrzelili wszystkie nadlatujące pociski.
Rosjanie mają czasami dziwaczne pomysły. Ostatnio prowadzili próby ewakuacji rannych z użyciem konia. Na końskim grzbiecie zamocowano nosze z manekinem i podjęto próbę przeprowadzenie symulowanej ewakuacji. Koń się jednak rozbrykał i wyrzucił manekin efektownie w powietrze. Dlaczego jednak Rosjanie chcą ewakuować rannych konno, jak w XVIII w.? Czyżby buchanki się skończyły? Buchanka to mała furgonetka UAZ, znana m.in. z bajki dla dzieci „Masza i niedźwiedź”, gdzie też występowała w roli sanitarki. Wspomniane pojazdy są często niszczone przez ukraińskie drony. Ostatnio pokazano film, jak taki dron FPV zniszczył kolejną buchankę (mimo używania ich m.in. do ewakuacji rannych nie mają one oznaczeń czerwonego krzyża) i dopiero przy odtwarzaniu zapisu ataku w zwolnionym tempie dostrzeżono, że cel był wyposażony w chiński system elektroniczny do zakłócania dronów FPV.