Da im przykład Bonaparte?
Da im przykład Bonaparte? Czy Francja jest gotowa na wojnę z Rosją
Po brexicie Francja została jedyną potęgą atomową w Unii Europejskiej. Dysponuje też jedyną armią z praktycznym doświadczeniem w walkach. Kiedy więc Donald Trump zaczął straszyć porzuceniem sojuszników z NATO i gdy pojawiły się pytania, czy Europa nie powinna bardziej zadbać o swoje bezpieczeństwo i solidniej wesprzeć Ukrainę, wielu ekspertów zaczęło spoglądać na Paryż.
Do tej pory Francja nie wyrywała się w sprawach militarnych. Kiedy jeszcze Zachód wahał się, czy dostarczyć broń Ukrainie, w „Le Monde” ukazał się artykuł o „haniebnym pacyfizmie” Paryża. Francja była największym eksporterem broni do Ukrainy w latach 2014–20. Ale też w tym samym czasie – jako ceniony producent nowoczesnej broni – niemało sprzedała Rosji.
Od początku pełnoskalowej agresji rosyjskiej sprzed dwóch lat Francja wyraźnie odstaje od innych pomagających pod względem finansowej wartości pomocy – zwłaszcza od Niemiec i Polski. Z drugiej strony w warstwie retorycznej prezydent Macron poszedł chyba dalej niż inni przywódcy europejscy i jeszcze w 2022 r. zadekretował we Francji „gospodarkę wojenną” (to tylko słowa), a dosłownie w zeszłym tygodniu oświadczył, że nie wyklucza wysyłania własnych żołnierzy do Ukrainy.
Wojna przed wojną
Broń jednak nie walczy sama. Trzeba ludzi, którzy muszą przejawiać wolę walki. I jeszcze czuć za sobą bezwzględne wsparcie własnego społeczeństwa, „Do broni obywatele! Formujcie oddziały!” – takim patosem rozbrzmiewa francuski hymn narodowy, ale raczej nie oddaje dzisiejszych nastrojów obywateli. Na niedawnej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prof. Katarzyna Pisarska z Warszawy zapytała na jednym z seminariów: „Kto gotów byłby umierać za swój kraj?