Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Gra na dwa fortepiany

Czy Fico pójdzie w ślady rodzimych dyktatorów? Słowacja staje się rozbijaczem jedności Zachodu

Robert Fico Robert Fico Milan Jaros / Bloomberg / Getty Images
Populistyczny słowacki premier Robert Fico coraz częściej zestawiany jest z Jozefem Tiso i Gustávem Husákiem, dwiema demonicznymi postaciami kojarzonymi z deptaniem demokracji.
Fico z jednej strony obraża się za porównywanie go z dyktatorami z przeszłości. Z drugiej – sam napędza te strachy i prowokuje takie skojarzenia.Tomas Tkacik / Zuma Press/Forum Fico z jednej strony obraża się za porównywanie go z dyktatorami z przeszłości. Z drugiej – sam napędza te strachy i prowokuje takie skojarzenia.

Tiso, przywódca wojennego państewka słowackiego, kolaborował z Hitlerem i brał udział w rozbijaniu Czechosłowacji w latach 1938–39. Komunista Husák kolaborował z Breżniewem i brał udział w deptaniu Praskiej Wiosny w 1968 r. A Fico jesienią po raz czwarty został premierem Słowacji, i obserwując jego poczynania, słowaccy, ale też czescy publicyści coraz częściej wieszczą, że pójdzie w ślady wspomnianych rodaków i pod jego kierownictwem kraj wpadnie w orbitę coraz bardziej agresywnej Moskwy. I jednoznacznie punktują jego kolejne kroki: deptanie praworządności (właśnie rząd, w stylu węgierskim i polskim, przejmuje RTVS, publiczne radio i telewizję), ataki na media, próby zastraszania opozycji, a przede wszystkim podsycanie i tak silnych w społeczeństwie antyzachodnich fobii i niemoralne wygibasy słowne, w których winą za trwającą w Ukrainie wojnę obarczane są Kijów i Zachód, a rozgrzeszana jest Moskwa.

Jak dyktatorzy z przeszłości

Fico z jednej strony obraża się za porównywanie go z dyktatorami z przeszłości. Z drugiej – sam napędza te strachy i prowokuje takie skojarzenia. W styczniu w towarzystwie swoich koalicyjnych partnerów pojechał na cmentarz w bratysławskiej dzielnicy Dubravka i złożył kwiaty na grobie Husáka, komunistycznego prezydenta, który kierował Czechosłowacją z nadania Kremla po tym, jak w 1968 r. próba demokratyzowania socjalizmu skończyła się inwazją wojsk Układu Warszawskiego i sowiecką okupacją. Gest Ficy komentowano ze szczególnym oburzeniem w sąsiednich Czechach. Tamtejszy prawicowy premier Petr Fiala, najprawdopodobniej w bezpośredniej reakcji na te niesmaczne zaduszki, oznajmił, że w przeciwieństwie do poprzedników jego gabinet nie będzie brał udziału w tradycyjnych wspólnych posiedzeniach rządów obu krajów.

Polityka 13.2024 (3457) z dnia 19.03.2024; Świat; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Gra na dwa fortepiany"
Reklama