Populistyczny słowacki premier Robert Fico coraz częściej zestawiany jest z Jozefem Tiso i Gustávem Husákiem, dwiema demonicznymi postaciami kojarzonymi z deptaniem demokracji.
Sobotnie głosowanie zakończyło się zwycięstwem doświadczonego dyplomaty Ivana Korcoka, który ma za sobą pracę na placówkach w Waszyngtonie, Berlinie i Brukseli. Ale prokremlowski populista Peter Pellegrini nie jest pozbawiony szans na ostateczną wygraną.
Przed szczytem liderzy budowali napięcie, sugerując, że w wyniku braku porozumienia mogą ogłosić koniec formatu. W efekcie wspólny protokół rozbieżności dodał V4 blasku i wigoru.
Kim jest Robert Fico? Spełnieniem dowolnych oczekiwań wyborców. Dlatego znów wygrał wybory i być może po raz trzeci zostanie premierem Słowacji.
Sobotnie przedterminowe wybory w Słowacji z wynikiem 22,9 proc. wygrał Smer, partia narodowej lewicy, której przewodzi były premier Robert Fico.
Komunikat słowackich wyborów jest jasny: Robert Fico wrócił, choć kilka lat temu oficjalnie odtrąbiono jego polityczną śmierć.
Sobotnie wybory mogą sprawić, że po pięciu latach moralnej rewolucji Słowacja wróci do ciemnej przeszłości symbolizowanej przez Roberta Fico.
Następcą Fico na fotelu premiera będzie dotychczasowy wicepremier Peter Pellegrini, jeden z szeregu działaczy, których przez lata premier awansował za wierność.
Głośne morderstwo słowackiego dziennikarza śledczego wstrząsnęło społeczeństwem naszych południowych sąsiadów.
Tak bowiem w praktyce wygląda wybór w Europie Środkowej: albo Zachód, albo coś bliżej nieokreślonego, niepewnego, ale raczej niebudzącego zaufania pod żadnym względem, od polityki po gospodarkę.