Porażeni strachem
Rosja rozbija Europę naszymi rękami: media, przekupstwa, farmy trolli, ludzie. Jesteśmy łatwym celem
Oficer Carsten L. był pracownikiem niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND). Przekazywał Rosjanom tajne informacje o sytuacji militarnej w Ukrainie, o transportach zachodniej broni dla Kijowa. Po zatrzymaniu tłumaczył, że to z powodu TikToka. Ponoć dał się przekonać działaczom skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), którzy na tej popularnej platformie w krótkich filmach „tłumaczą, jak to naprawdę jest z tą wojną”.
Carstena szczególnie zaniepokoiła rosnąca mobilizacja Zachodu i przewaga zjednoczonego zachodniego potencjału militarnego nad rosyjskim. Śledczym z animuszem tłumaczył, że w takiej sytuacji Rosja może poczuć się egzystencjalnie zagrożona i sięgnąć po broń atomową. Bał się takiego scenariusza. I z tego powodu chciał nieco wyrównać szanse, przekazując Rosjanom istotne informacje.
„Media, farmy trolli, przekupstwa – jasne, to wszystko instrumenty budujące rosyjskie wpływy w Europie. Ale najważniejsi są dla nich ludzie – pisze brytyjski ekspert od Rosji Mark Galeotti. – Wobec konkretnych figurantów Rosja stosuje metodę znaną w gronie analityków pod skrótem MICE – od pierwszych liter (angielskich wyrazów – przyp. red.) oznaczających pieniądze, ideologię, kompromaty i ego. Przy czym najważniejsze jest ego”.
Galeotti zwraca uwagę, że większość ujawnionych ostatnio europejskich „współpracowników” Rosji miała tę zaletę, że działali nieświadomie. Byli przez Rosję tylko inspirowani, resztę pracy wykonywało ich ego. Zadanie ułatwiał też ich często spiskowy światopogląd – to m.in. przypadek Carstena L. – co było szczególnie widoczne podczas pandemii, gdy wielu Europejczyków nabrało dystansu do oficjalnej narracji o lockdownach i szczepionkach.