Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Mark Rutte, „zaklinacz Trumpa”. To on zostanie nowym sekretarzem generalnym NATO

Mark Rutte, „zaklinacz Trumpa”, został nowym sekretarzem generalnym NATO

Mark Rutte, kandydat na sekretarza generalnego NATO Mark Rutte, kandydat na sekretarza generalnego NATO NATO
Ma wsparcie transatlantyckiego dyrektoriatu, jest stanowczy, ale spokojny wobec Rosji, w dodatku lubi się z Trumpem. Te zalety przeważyły na korzyść kandydata Zachodu ponad kimś ze wschodniej flanki.

Węgry i Słowacja już powiedziały „tak”, a dziś kropkę nad i postawiła Rumunia. Jej kandydat, z sympatią widziany przez całą wschodnią flankę prezydent Klaus Iohannis, został zmuszony do wycofania swej konkurencyjnej kandydatury, bo stracił wszelkie szanse powodzenia. Być może jakąś rekompensatę otrzyma w ramach unijnego rozdziału stanowisk, choć wśród uzgadnianych właśnie europejskich „top jobs” jego nazwiska brak, a w Rumunii pisze się o porażce i politycznej emeryturze.

Wycofanie się Iohannisa otwiera drogę dla holenderskiego polityka, by zostać 14. z rzędu sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co ciekawe, stanie się to zaledwie trzy kadencje (w tym kilkakrotnie wydłużanej Jensa Stoltenberga) po tym, jak urzędowanie zakończył Jaap de Hoop Scheffer, inny Holender. NATO najwyraźniej lubi polityków z północnej części Europy, bo w XXI w. sekretarzami generalnymi byli kolejno Brytyjczyk, Holender, Duńczyk i Norweg.

Wybór kolejnego polityka z Hagi pokazuje, że to gdzieś na Morzu Północnym, a wcale nie na wschodnich peryferiach, musi się znajdować środek ciężkości Sojuszu, o którego przesuwaniu się w stronę Polski i Bałtyku tyle w ostatnich latach pisano.

Czytaj też: Tarcze i miecze. NATO nie szuka wojny z Rosją, ale jest do niej przygotowane

Środek ciężkości NATO

Mimo trwającej wojny – a może właśnie przez nią – Sojusz nie był gotowy oddać najbardziej eksponowanego stanowiska politykowi z krajów najbardziej narażonych na rosyjską agresję czy najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie.

Reklama