Powodzie we Włoszech. Borys sieje spustoszenie, władze muszą zmienić kurs. A turyści?
Niż Borys, który od dwóch tygodni sieje spustoszenie w Europie Środkowo-Wschodniej, dotarł teraz do Włoch. Skutki nie są jeszcze wprawdzie tak dramatyczne jak w Polsce czy Rumunii, ale mieszkańcy północno-wschodniej części kraju już liczą straty. Najbardziej dotknięta jest Rawenna i jej bezpośrednie okolice, gdzie – jak wynika z danych meteorologicznych i relacji świadków – padało w ubiegłym tygodniu nieustannie przez ponad 48 godzin. W całej prowincji zamknięto cztery szkoły, nie działa też transport kolejowy. Strażacy wyjeżdżali z interwencjami ponad 500 razy w sam weekend. Łącznie we Włoszech stan zagrożenia powodziowego wprowadzono w aż 50 różnych jednostkach samorządu terytorialnego.
Włochy: znów powodzie i susze
Dotknięta jest także Toskania, chociaż w mniejszym stopniu niż chociażby rok temu. To niestety marne pocieszenie, bo w bardzo wielu przypadkach fala uderzyła w dokładnie te same tereny. Wtedy, przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia, skala zniszczeń była znacznie większa. Tym razem z brzegów wylały tylko trzy rzeki w porównaniu z kilkunastoma w 2023. Nie ma też jeszcze mowy o ofiarach śmiertelnych, co stanowi największą różnicę, bo wówczas życie straciło aż 17 osób.
Zniszczone teraz w wielu miejscach zostały jednak tereny uprawne, co dla włoskich rolników jest kłopotem z dwóch powodów. Po pierwsze, nie zdążyli się jeszcze odbić po szkodach z przełomu wiosny i lata ubiegłego roku. A po drugie, jak niemal co roku od jakiegoś czasu walczą z ogromną suszą. Władze regionu Marche wprowadziły stan wyjątkowy, który ma się utrzymywać aż 12 miesięcy – m.