Izraelski generał dla „Polityki”: Wojna z Hezbollahem musi być szybka. W Gazie popełniliśmy błąd
Zobacz także: Pomocnik Historyczny „Polityki”: „Izrael – Palestyna. Wojna bez końca”
AGNIESZKA ZAGNER: Nasze spotkanie o mały włos nie doszłoby do skutku. Kilka godzin temu Hezbollah po raz pierwszy odpalił rakiety w kierunku Tel Awiwu, w siedzibę Mosadu w Glilot, niedaleko której jesteśmy. To zemsta za zabicie dowódcy od rakiet Ibrahima Kubajsiego, eksplozje pagerów i krótkofalówek. Dlaczego do ataku na sprzęt doszło teraz, choć dostarczono go już pięć miesięcy temu?
YUVAL BAZAK: Nie znam szczegółów tej operacji, nikt nie wziął za nią odpowiedzialności.
Cały świat jej autorstwo przypisuje Izraelowi.
Bez względu na to, kto za nią stał, była to operacja wywiadowcza. Dlaczego przeprowadzono ją teraz? Mogę tylko przypuszczać, że operacja była gotowa, a każda zwłoka niosła ryzyko jej spalenia. Bez wątpienia to Hezbollah stworzył warunki do przeprowadzenia takiego ataku, eskalując działania przeciwko północnemu Izraelowi.
Bliski Wschód. O co toczy się ta wojna
Gdy rozmawiamy, mamy eskalację po obu stronach – Hezbollah z wielką częstotliwością dokonuje ataków na północy, Izrael intensywnie bombarduje cele w Libanie. O co toczy się ta wojna i w czyim leży interesie?
Wbrew pozorom nie dotyczy wyłącznie Izraela, to nie jest „jakaś” lokalna wojna. Od dwóch lat, czyli od inwazji Rosji na Ukrainę, trwa trzecia wojna światowa. Trzy kluczowe państwa – Rosja, Chiny, Iran – chcą obalić porządek ustanowiony po drugiej wojnie, z wiodącą rolą USA, ustanowić własne reguły i przejąć kontrolę w nowej architekturze bezpieczeństwa.