Wielki biznes szykuje się na powrót Trumpa. Miliarderzy pukają do jego drzwi albo milczą
Chociaż zapowiadana przez Donalda Trumpa polityka ekonomiczna może przynieść amerykańskiej gospodarce wiele szkód, szefowie wielkich korporacji nie zabierają na ten temat głosu. Są wśród nich tacy, którzy krytykowali go w przeszłości jako prezydenta zagrażającego demokracji, ale obecnie wolą milczeć. Niektórzy okazują mu poparcie w przekonaniu, że wygra zbliżające się wybory.
Radykalne podwyższenie taryf celnych na import towarów z Chin, o których Trump mówi za każdym razem, gdy tylko porusza tematy gospodarcze, doprowadzą – ostrzegają eksperci – do podwyżki cen i zwiększenia inflacji. Zapowiadane przez niego masowe deportacje milionów nielegalnych imigrantów, z których wielu to od dawna osiadli w USA pracownicy sektorów takich jak rolnictwo, tradycyjne usługi i budownictwo pozbawi gospodarkę cennej siły roboczej. Rozległe cięcia podatków od korporacji i zamożnych Amerykanów mogą doraźnie stymulować wzrost, ale przyczynią się do zwiększenia już i tak nadmiernego deficytu budżetowego.
Czytaj też: Siedem głównych pól walki. Tu Ameryka jeszcze się waha, tu rozstrzygnie się wynik
Miliarderzy wolą milczeć
Jamie Dimon, prezes największego banku w USA JPMorganChase, jako „zdradę” piętnował kilka lat temu kwestionowanie przez Trumpa legalności prezydentury Joe Bidena, który miał rzekomo „ukraść” wybory w 2020 r. W tegorocznej kampanii Dimon nie krytykuje publicznie byłego prezydenta.