1077. dzień wojny. Natarcie na obwód kurski Ukraińcom nie wyszło. Ale wycofać się nie mogą
Do wojsk lądowych Ukrainy przeniesiono 50 tys. żołnierzy z innych rodzajów sił zbrojnych, głównie powietrznych, ale i z marynarki wojennej. Z jednej strony przegląd personelu pod kątem obciążenia obowiązkami jest jak najbardziej słuszny, z drugiej – oznacza utratę wykształconych i niekiedy doświadczonych specjalistów, jak technicy obsługi samolotów i śmigłowców, których niełatwo zastąpić. Ostatnio nakazano wstrzymać przenoszenie personelu z sił powietrznych do lądowych, bo to marnowanie zasobów, które będą potrzebne, i to może niedługo. Na przykład po przekazaniu kolejnych F-16 czy zadeklarowanych przez Francję Mirage 2000.
W Moskwie zginął Armen Sarkissian. Nie chodzi o byłego prezydenta Armenii, a o człowieka noszącego to samo imię i nazwisko. Ormianin z pochodzenia, już w 2014 r. walczył w tzw. Donieckiej Republice Ludowej. Jak wielu dawnych obywateli ZSRR urodził się w Gorłowce w Ukrainie; obywatele wielu narodowości mieszkali w różnych częściach imperium. Organizował tzw. titiuszki, czyli obywateli chodzących na demonstracje, za drobne wynagrodzenie. Oczywiście był działaczem „antymajdanu”, czyli separatystą. Dowodził ochotniczym batalionem „Arbat”, który dopuścił się wielu zbrodni na Ukraińcach. Odebrał wysokie odznaczenia od „głowy” Donieckiej Republiki Ludowej Denisa Puszylina, ostatni raz w grudniu 2024 r. A teraz wypadek mu się w Moskwie przytrafił. I jest na koncercie u Kobzona, jak mawiają Ukraińcy. Iosif Kobzon był popularnym śpiewakiem, „radzieckim Frankiem Sinatrą”. Zmarł w 2018 r., zdążył odwiedzić Doniecką Republikę Ludową, okazał separatystom gorące poparcie i dorobił się sankcji na podróżowanie do wielu krajów.