Świat

Zmarł papież Franciszek. Chciał nadać Kościołowi czułą twarz

Papież Franciszek. Watykan 2017 Papież Franciszek. Watykan 2017 Mazur / catholicnews.org.uk / Polityka
Papież Franciszek zmarł w poniedziałek o 7:35, miał 88 lat. Był 266. następcą św. Piotra. Kierował Kościołem katolickim przez blisko 12 lat jako następca Benedykta XVI, który abdykował w 2013 r.

Jorge Mario Bergoglio, papież Franciszek był drugim po Leonie XIII (którego większość pontyfikatu przypadła na koniec XIX w.) najstarszym urzędującym biskupem Rzymu. Został wybrany 13 marca 2013 r., w drugim dniu konklawe. Kardynałowie wybrali wtedy nowego papieża po niespodziewanej rezygnacji Josepha Ratzingera – Benedykta XVI, który do samej śmierci 31 grudnia 2022 r. pozostał tzw. papieżem emerytem.

Na początku br. Franciszek leczył się w Poliklinice Gemelli, oficjalnym szpitalu papieskim w Rzymie. Od 14 lutego spędził w nim 38 dni. Cierpiał na obustronne zapalenie płuc (a wcześniej zapalenie oskrzeli). Z komunikatów lekarskich cytowanych przez Vatican News dowiadywaliśmy się, że „przyjmował Eucharystię, przeplatał odpoczynek modlitwą i lekturą”. Dziękował „za bliskość, jaką odczuwa w tym czasie i z wdzięcznym sercem prosi, abyśmy nadal się za niego modlili”. Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej informowało „o stabilnym, choć krytycznym stanie Ojca Świętego”. W piątek 28 lutego po południu papież miał skurcz oskrzeli i wymioty, przez co pogorszył się stan jego układu oddechowego. Oczyszczono go i zastosowano nieinwazyjną wentylację mechaniczną. Franciszek pozostawał świadomy. Ostra niewydolność oddechowa wróciła w poniedziałek 3 marca. Po 20 dniach, 23 marca w południe, z okna kliniki papież podziękował za wsparcie i udzielił błogosławieństwa. Wrócił do Watykanu.

Problemy zdrowotne zaczęły doskwierać papieżowi na przełomie 2020 i 2021 r. Najpierw rwa kulszowa i odwołana obecność na uroczystościach noworocznych (w Kościele: Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi i poprzedzające ją nieszpory). W 2021 r. przeszedł operację wycięcia części jelita grubego, a dwa lata później operację przepukliny brzusznej. Do tego od trzech lat z powodu zwyrodnienia stawu kolanowego regularnie poruszał się na wózku. Przechodził zapalenia oskrzeli i płuc.

Papież antyklerykał

Z homilii, wywiadów i innych wypowiedzi papieża jezuity z Argentyny można wyczytać program Kościoła skromnego, bliskiego ludziom, zwłaszcza wykluczonym, chorym i migrującym. „Możemy myśleć dzisiaj o Kościele jak o szpitalu polowym – mówił w marcu 2014 r. na spotkaniu z rzymskim klerem. – Potrzeba leczyć rany, wiele ran! Jest wielu ludzi zranionych przez problemy materialne, przez skandale, także w Kościele. Ludzie zranieni przez złudzenia świata… My, kapłani, powinniśmy być tam, blisko tych ludzi”.

W rozmowie z jezuickim pismem „La Civiltà Cattolica”, ale nie tylko wtedy, powtarzał: „Postrzegam Kościół jak szpital polowy po walce. Nie ma sensu pytać się ciężko rannego, czy ma wysoki poziom cholesterolu bądź cukru. Trzeba leczyć jego rany. Później zajmiemy się resztą”.

Bergoglio wybrał imię po św. Franciszku, Biedaczynie z Asyżu, patronie m.in. ubogich, więźniów i ekologów. Jego papiestwo było w stylu jakby nieco „zwykłe”. Spotkania z wiernymi zaczynał od „Dzień dobry”, „Dobry wieczór”. W niedziele po modlitwie Anioł Pański życzył zwykle dobrego obiadu. Nie pozdrawiał w kilkunastu językach. Tylko po włosku.

Wyrafinowane papieskie trzewiki od watykańskiego szewca (brązowe za Jana Pawła II, czerwone za Benedykta XVI) zastąpił emanującymi skromnością czarnymi butami. Jego pierścień był tylko pozłacany, nie złoty. Nosił krzyż biskupi. Na samym początku pontyfikatu zrezygnował z papieskich apartamentów w Pałacu Apostolskim, nie spędzał wakacji w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Zamieszkał w Domu Świętej Marty, gdzie zatrzymują się oficjalni goście Watykanu oraz kardynałowie zwołani na konklawe. Lubił chodzić pieszo. A jeśli musiał jeździć – po Watykanie czy w odwiedzanych krajach – zamiast limuzyn wybierał fiata 500L, tipo, ideę czy volkswagena golfa.

W pierwszą podróż udał się na Lampedusę, włoską wyspę na Morzu Śródziemnym. Odprawił tam pokutną mszę przy ołtarzu zbudowanym z łodzi uchodźców, pomalowanej w kolory włoskiej flagi. „Imigranci zginęli w morzu, na łodziach, które zamiast prowadzić po drodze nadziei, przyniosły śmierć” – mówił. Chciał rozbudzić sumienia.

Wyraźnym rysem jego wypowiedzi był sprzeciw wobec klerykalizmu. „Nie można sprowadzić Ewangelii do jakiegoś programu w służbie modnego gnostycyzmu, do jakiegoś projektu awansu społecznego lub jakieś wizji Kościoła jako biurokracji, która działa z korzyścią dla samej siebie, a tym bardziej nie można go sprowadzać do jakiejś organizacji kierowanej przez kastę klerykalną za pomocą nowoczesnych kryteriów biznesowych. Kościół jest wspólnotą uczniów Jezusa; Kościół jest Tajemnicą i Ludem czy też lepiej: poprzez Lud Boży realizuje się w nim Tajemnica” – mówił Franciszek biskupom we wrześniu 2017 r. w Bogocie. Podkreślał, że „konieczne jest przezwyciężenie klerykalizmu, który traktuje wiernych świeckich jak dzieci i zubaża tożsamość duchownych”.

Na innym spotkaniu z biskupami – w Santiago w 2018 r. – nazywał klerykalizm „karykaturą otrzymanego powołania”. „Świeccy nie są naszymi parobkami ani naszymi pracownikami. Nie muszą powtarzać jak papugi tego, co mówimy” – tłumaczył.

Pontyfikat napięcia

Antyklerykał na czele Kościoła? To nie jedyne napięcie pontyfikatu Franciszka. Był z jednej strony synodalnym reformatorem, z drugiej – jednoosobowym zarządcą. Wrażliwym na los światowych peryferii. Ale nie dość wrażliwym (przynajmniej z polskiej perspektywy) na sprawę Ukrainy (mówił m.in. w rozmowie z „Corriere della Sera”, że Putin został sprowokowany do ataku na to państwo „szczekaniem NATO u drzwi Rosji”).

Podejmował niekiedy efektowne decyzje – jak zdymisjonowanie całego episkopatu Chile (mówiąc ściśle: episkopat podał się do dymisji po trzydniowej wizycie w Watykanie na wezwanie papieża), uwikłanego w nadużycia seksualne. Wydał ważny dokument „Vos estis lux mundi” z przepisami do zastosowania w przypadkach zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa seksualnego wobec osoby małoletniej lub bezradnej przez duchownych oraz w przypadkach podejrzenia tuszowania afer przez kościelnych przełożonych. Jednocześnie rozliczanie sprawców pozostaje w Kościele nietransparentne i trwa zbyt wolno. A np. odwołanie biskupa nuncjusze apostolscy podają do wiadomości bez uzasadnienia. Dzięki temu najciemniejsze postaci mogą odchodzić z funkcji, tłumacząc się stanem zdrowia, a nie rzeczywistymi przewinami. U nas tak zrobił abp Andrzej Dzięga.

Rozbudził nadzieje zwłaszcza tej części Kościoła, która jest otwarta na dialog ze światem. Jako pierwszy papież spotkał się ze zwierzchnikiem Kościoła prawosławnego Rosji – patriarchą moskiewskim i całej Rusi Cyrylem (tym samym, który później, na nieszczęście świata, błogosławił wojnie przeciwko Ukrainie). Wszystkim kapłanom udzielił władzy rozgrzeszania osób, które dokonały aborcji. Dopuścił błogosławienie parom jednopłciowym – ale robiąc krok w przód, jednocześnie zrobił krok wstecz: błogosławieństwa te mogą być „spontaniczne”, nie mogą być częścią liturgii. Podobnie w sprawie roli kobiet w Kościele. Wprawdzie zaczął powoływać je na wysokie watykańskie funkcje, ale dla ich zasadniczych postulatów nie ma nawet miejsca na synodzie, który został pomyślany jako powszechna dyskusja o Kościele.

Twarz Kościoła

Nie miał łatwo. Przez prawie cały pontyfikat Franciszkowi towarzyszył cień poprzednika. „Papież senior” Benedykt XVI (zm. 31 grudnia 2022 r.), który zapewne nie chciał zaszkodzić następcy, stał się narzędziem w rękach jego krytyków, kościelnej opcji konserwatywnej. Niektórzy hierarchowie, zwykli duchowni i wierni wprost podważali prawowitość wyboru Franciszka. Niektórzy zostali za to ekskomunikowani. Ale nie wszyscy – jak abp Paweł Lenga, który podczas liturgii nie wymieniał imienia papieża, bo uważał go za heretyka, i mówi o tym publicznie. Relacja Franciszka i Benedykta stała się nawet inspiracją dla filmowców, w wyniku czego powstał obraz „Dwóch papieży” z Jonathanem Prycem (Franciszek) i Anthonym Hopkinsem (Benedykt).

Franciszek nie był doktrynerem. Bliskie mu było – charakterystyczne dla jezuitów – rozeznawanie. Wiedział, że surowej normy nieraz nie da się przyłożyć do skomplikowanych ludzkich losów. Nie tak miał działać jego szpital polowy. Strażnicy tradycji nigdy tego nie zaakceptowali. Papież jednak nie dawał za wygraną. Odpowiadał krytykom – np. w godzinnym wywiadzie udzielonym wiosną ubiegłego roku amerykańskiej telewizji CBS – że konserwatyzm „to postawa samobójcza”.

Pozostawił cztery encykliki. Mianował 163 kardynałów (niektórzy nie pozostali wobec niego pokorni), w tym dwóch Polaków – arcybiskupów Konrada Krajewskiego i Grzegorza Rysia. Nasz kraj odwiedził raz, w 2016 r., w Światowe Dni Młodzieży. Odbył wtedy milczącą wizytę w Auschwitz. Jak tłumaczył, chciał „pojechać do Auschwitz, do tego miejsca grozy, bez przemówień, bez wielu osób, tylko z nielicznymi niezbędnymi. Sam. Wejść i modlić się, aby Pan dał mi łaskę płaczu”.

Być może najbardziej zapisze się w pamięci jako papież, który w ciemności i deszczu wychodzi na pusty plac św. Piotra, by w czasie pandemii błogosławić światu. To przejmujący obraz z 27 marca 2020 r. Obraz, który może intrygować nie tylko katolików. Symbolizuje nie tylko nasze zamknięcie się z epoki zarazy, lecz także pustkę Kościoła, w którym nawet wierni przestali odnajdywać Boga.

Franciszek chciał nadać temu Kościołowi czułą twarz. Nie ma innej sensownej drogi dla jego następcy.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną