Zamęczyć, żeby przyłączyć
Zamęczyć, żeby przyłączyć. Terytorium to nie jest najważniejszy cel Putina. Michał Fiszer dla „Polityki”
JULIUSZ ĆWIELUCH: – Uświadomiłem sobie, że nie lubię z panem rozmawiać.
MICHAŁ FISZER: – Nie pan jeden. A czym podpadłem?
Nie dość, że pan straszy, to na dodatek często ma rację.
Czyli to był komplement. Ja bym wolał tej racji nie mieć. Tyle że z powodu swojego autyzmu słucham, a następnie kojarzę fakty, których nie fałszuję emocjami, bo po prostu mój umysł inaczej funkcjonuje. Mój syn Jacek, z którym piszemy teksty dla polityka.pl, też tak ma. Na chłodno wszystko lepiej widać. Kiedy Putin mówił, że zaatakuje Gruzję, to ją zaatakował. Później mówił, że Krym powinien wrócić do Rosji. Wrócił. Jeszcze później mówił, że Ukraina jest integralną częścią Rosji. I już spory kawał Ukrainy jest integralną częścią Rosji, bo nawet oficjalnie to przeprowadzili. Natomiast to nie jest tak, że ja się nie mylę.
Uff. A gdzie się pan pomylił?
Przez wiele miesięcy, jak większość analityków, ulegałem tej narracji, że Rosji zależy na tym, żeby jak najszybciej zająć całą Ukrainę.
To nie jest żadna narracja tylko fakt. Właśnie mamy trzecią rocznicę ataku Rosji na Ukrainę. I trwają ciężkie walki, w których Ukraińcy od października 2024 r. tracą po 500, 700 km kw. terytorium miesiąc w miesiąc.
Pan myli skutki z przyczynami. Zajęcie terytorium to obecnie dla Rosjan sprawa drugorzędna. Priorytetem i prawdziwym celem tej wojny jest wyniszczenie narodu ukraińskiego.
Na każdej wojnie walczy się na wyniszczenie przeciwnika.
W czasie drugiej wojny światowej Niemcy, atakując Francję, nie walczyli z narodem francuskim, tylko z francuską armią. Kiedy ją pokonali, zgodzili się utrzymać kadłubkowe i pseudoniezależne państwo francuskie znane jako Vichy.