Gorzej już było
Ukraińcy zaskakują. Stoją murem za Zełenskim. Oni wiedzą, że Rosja nie jest wszechmocna
Ukraińcy z pesymizmem śledzą kolejne wiadomości z Białego Domu. Słynną już awanturą w Gabinecie Owalnym byli zszokowani jeszcze bardziej niż widzowie z innych krajów. Coraz częściej mówią, że ich główny dotychczas sojusznik – Stany Zjednoczone – zdradził i staje się faktycznym sprzymierzeńcem wroga. Wydawać by się mogło, że wobec takich doniesień społeczeństwo zmęczone trzema latami krwawej wojny, trwającej w rzeczywistości od 11 lat, powinno się załamać i pogrążyć w defetyzmie.
Tymczasem wyniki sondażu agencji Gradus, przeprowadzonego w dzień po tamtej awanturze, mogą zaskakiwać. Pierwszy raz od miesięcy więcej pytanych uważa, że sprawy idą w dobrym kierunku (44 proc.) niż że w złym (36 proc.). Jednocześnie Ukraińcy nie wierzą w szybkie zakończenie wojny – 36 proc. zakłada, że potrwa ona nawet kilka lat, tylko 26 proc. – że do końca tego roku. Na przełomie roku Gallup przeprowadził sondaż międzynarodowy, pytając, czy 2025 r. będzie lepszy od 2024. Pozytywnie odpowiedziało 45 proc. Ukraińców i tylko 21 proc. Polaków.
Co jest źródłem tego utrzymującego się ukraińskiego optymizmu? Wołodymyr Jermolenko, filozof i pisarz, szef ukraińskiego PEN Clubu, odpowiada z uśmiechem: – Nam niebo spadło na głowy w lutym 2022 r. Gorzej niż wtedy być już nie może.
Samodzielność
Skuteczny opór Ukrainy nie byłby oczywiście możliwy bez pomocy Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i państw tworzących proukraińską koalicję. Tu jednak potrzeba nieco kontekstu. Całościowe kwoty, na jakie opiewa ta pomoc, robią wrażenie. Badacze zwracają jednak uwagę, że w odniesieniu do produktu krajowego poszczególnych państw-donatorów nakłady te są znikome – w przypadku Niemiec, USA czy Wielkiej Brytanii to ok. 0,2 proc. PKB. W zamian Ukraińcy od trzech lat powstrzymują agresywną Rosję, więc trudno o lepszą inwestycję w bezpieczeństwo.