1123. dzień wojny. Ciężko wróżyć sukces Ameryce. Na froncie mało uprzejma wymiana pozdrowień
Za nami kolejna niespokojna noc, Rosja dokonała ataku dronowego. Tym razem shahedy poczyniły zniszczenia w Zaporożu, zginęła trzyosobowa rodzina. Tu nie zastosowano nowej taktyki, drony leciały na małej wysokości, by uniknąć wykrycia przez radary. Łącznie było ich 179, Ukraińcy zestrzelili ponoć 100. Dla zmylenia obrony Rosjanie wystrzelili też wabiki bez głowic bojowych.
Maxar opublikował zdjęcia satelitarne ukazujące zniszczenia w magazynie uzbrojenia lotniska Engels-2. Widać trzy solidne dziury w ziemi otoczone resztkami zdmuchniętych lekkich budynków. Można gratulować wywiadowi wojskowemu za dobór momentu ataku: magazyn był niemal pełny. Być może Ukraińcy zapobiegli kolejnemu zmasowanemu atakowi rakietowemu.
Czytaj też: A jeśli Trump wyciągnie nam wtyczkę? Europa szykuje się do ratowania NATO bez USA
Linia frontu stabilna, choć gorąca
Przyjrzymy się dziś zmaganiom na froncie. Na północy obwodu biełgorodzkiego zacięte walki toczyły się w czwartek, nazajutrz było już spokojniej. Ukraińcy, choć nie zajęli Demidowki, podeszli pod sam jej kraniec. Drugie natarcie na południe od Grafowki skończyło się zajęciem wsi Prilesie – Ukraińcy nie dali się przepędzić. Nieopodal, w obwodzie kurskim, trwają ciężkie zmagania, tu ukraińskie wojska są zmuszone się bronić. Wygląda na to, że opuściły już całkowicie Rubańszczynę i cofnęły się do Gogolewki. Cały czas niewyjaśniona jest sytuacja w Basiwce; bój stoczony w czwartek najwyraźniej nie przyniósł rozstrzygnięcia. Oczywiście Rosjanie zdążyli już oskarżyć przeciwnika o złamanie 30-dniowego memorandum na niszczenie infrastruktury energetycznej.