Przebieg konklawe powinien być objęty ścisłą tajemnicą również po jego zakończeniu, ale włoskie media nie zadowalają się przytaczaniem – zapowiadającego upadek faworytów – przysłowiem „kto wchodzi na konklawe papieżem, ten wychodzi kardynałem” (w ciągu ostatnich stu lat nie sprawdziło się w przypadku Benedykta XVI, Pawła VI, Piusa XII).
Co więcej, dziennikarskie rekonstrukcje przebiegu konklawe (oparte najpierw na półsłówkach uczestników i znajomości podziału głosów tuż przed „extra omnes”, a potem na większych niedyskrecjach) w przeszłości nierzadko pokrywały się z wersjami z pewnych źródeł. Papież Franciszek kilka lat temu opowiedział w wywiadzie o konklawe z 2005 r., na którym kard. Jorge Bergoglio przerzucił głosy na Benedykta XVI. I ta wersja była zgodna z rekonstrukcjami watykanistów publikowanymi niedługo po konklawe 2005.
Konklawe: kiedy nastąpił przełom
Papież Leon XIV został wybrany na pewno w czwartej rundzie głosowania kardynałów (jedna była w środę, trzy w czwartek), o czym świadczy pora wypuszczenia białego dymu z komina nad Kaplicą Sykstyńską.
Kardynał Pietro Parolin, sekretarz stanu za pontyfikatu Franciszka, miał – jak piszą watykaniści „La Stampy” – otrzymać w pierwszym i drugim głosowaniu bardzo duże poparcie, szacowane przed konklawe na 40–50 ze 133 głosów. Ale już w trzecim głosowaniu poparcie spadło, bo – jak należy się domyślać – część popierających go duchownych zrozumiała, że nie ma szans na wymaganą większość dwóch trzecich. Historyk Kościoła Alberto Meloni w „Corriere della Sera” przytacza spekulacje, że w czwartek rano Parolin mógł dostać 49 głosów, a kard. Robert Prevost, obecnie Leon XIV, 38.
Do przełomu musiało dojść w Domu Świętej Marty podczas czwartkowej przerwy na obiad, czyli między trzecim a czwartym (i ostatnim) głosowaniem.