Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Łukaszenka zwolnił 14 więźniów, ale nie Poczobuta. Chciałby wrócić na salony

Keith Kellog i Alaksandr Łukaszenka, 21 czerwca 2025 r. Keith Kellog i Alaksandr Łukaszenka, 21 czerwca 2025 r. Belarusian Presidential Press Service via AP / East News
Uwolnienie kilkunastu więźniów jest rodzajem upominku dla Trumpa, małym, niby przyjaznym, choć mało ważnym gestem. Żeby trochę przymknąć usta Amerykanom.

Alaksandr Łukaszenka ułaskawił i uwolnił 14 więźniów. Jest w tej grupie Siarhij Cichanouski, mąż Swiatłany, liderki opozycji przebywającej na emigracji od 2020 r. Siedział w więzieniu od pięciu lat, skazany na 18, gdyż zamierzał wystartować w wyborach na prezydenta. Jest też trzech obywateli Polski, MSZ nie podaje ich nazwisk. Nie są to raczej osoby więzione z powodów politycznych ani szerzej znane. Na liście nie ma jednak najważniejszego więźnia reżimu, Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości, o co Warszawa zabiega od 2021 r.

Wszystkich zwolnionych wywieziono na Litwę i przekazano Amerykanom w ambasadzie w Wilnie. Mówiąc wprost: wyrzucono ich z kraju w zamian za wolność.

Poczobut wciąż uwięziony

Akt łaski wiąże się ewidentnie z wizytą w Mińsku Keitha Kellogga, wysłannika Białego Domu. Od kilku dni zapowiadała ją agencja Reuters, choć wydawała się mało prawdopodobna w sytuacji, gdy żaden wysokiej rangi urzędnik amerykański nie gościł tu od ponad pięciu lat. Białoruś jest objęta europejskimi i amerykańskimi sankcjami również w związku z rolą, jaką odegrała w rosyjskiej agresji na Ukrainę. Łukaszenka nie ma wstępu na dyplomatyczne salony ani w Europie, ani w Ameryce.

Uwolnienie kilkunastu więźniów jest rodzajem upominku dla Trumpa, małym, niby przyjaznym, choć mało ważnym gestem na start wizyty Kellogga w Mińsku. Żeby trochę przymknąć usta Amerykanom.

Reklama