Ten starszy pan w Monachium nie miał łatwych chwil. 80-letni, emerytowany od 2003 r. trzygwiazdkowy generał wojsk lądowych jest od lat jednym z najważniejszych doradców Donalda Trumpa i wcześniejszych republikańskich oficjeli. A kilka miesięcy temu został przez obecnego prezydenta wyznaczony na szczególnie trudny odcinek – Ukrainy i Rosji.
Najpierw nazwany specjalnym wysłannikiem i negocjatorem, dziś woli się przedstawiać jako jeden z doradców, bo sam Trump pominął go na liście aktualnych rozjemców w rozmowach z Rosją. Ale to Kellogg podejmuje obecnie rozmowy z europejskimi partnerami i Kijowem, a jego rola w ostatecznym porozumieniu wciąż może być bardzo znacząca.
Był też jednym z dość niewielu wysłanników Trumpa na monachijską konferencję bezpieczeństwa, który w dodatku nie unikał konfrontacji z pytaniami Europejczyków. Z jego odpowiedzi wyłoniło się coś więcej niż z przeważających w minionym tygodniu ofert, ukłonów i ustępstw ekipy Trumpa wobec Putina. Coś twardszego.
Czytaj też: Świat będzie wrzał. Druga kadencja Trumpa może być bardziej destrukcyjna niż pierwsza
America First, ale nie Alone
Gen. Kellogg, choć nie dostąpił najwyższej w siłach zbrojnych USA czterogwiazdkowej rangi, jest żołnierzem z wielkim doświadczeniem frontowym. Zasłużony w boju weteran Wietnamu w szeregach słynnej 101.