1279. dzień wojny. Wojska szturmowe Ukrainy, „frontowa straż pożarna”. W żadnej armii tego nie ma
Od pewnego czasu w Pokrowsku operowało kilka czy nawet kilkanaście rosyjskich grup dywersyjno-rozpoznawczych, które liczyły po 20 żołnierzy. Przenikały przez słabe punkty ukraińskiej brygady, która rozmieściła bataliony jak mogła. W rejonie hałd pogórniczych, gdzie jest też pasmo drzew, pojawiła się luka, więc nocą Rosjanie przemykali do miasta, podkładali miny, urządzali zasadzki. W dzień się nie pokazywali.
W ramach wzmocnienia został tu wysłany 425. Pułk Szturmowy „Skała”. To element nowych wojsk szturmowych, o których dalej. Jednostka jest dość elitarna i podjęła zabawę w kotka i myszkę z Rosjanami. Ostatecznie wrogie grupy dywersyjno-rozpoznawcze zostały zlikwidowane, a wyłom w liniach obronnych załatany. Nie wiadomo, czy luka powstała wskutek błędnego rozmieszczenia wojsk, czy może dowódca otrzymał zbyt precyzyjne rozkazy. Ustawianie sił „na mapę”, bez obejrzenia terenu, żeby określić pola ostrzału i obserwacji, może się skończyć właśnie w taki sposób.
Miny na plaży
Pod Odessą pojawiła się kolejna mina. Rosjanie postawili je na podejściach do miasta, by utrudnić żeglugę. Ponieważ tor wodny jest tu zapewne trałowany, od czasu do czasu miny kotwiczne są odcinane i dryfują, dostają się na plażę. W rejonie miejscowości Zatoka przy granicy z Rumunią były już ofiary wśród odpoczywających na wakacjach.
Ukraińcy nadal kontratakują pod Dobropolem. Na północny wschód od wsi Bilickie udało im się odciąć kilkudziesięciu rosyjskich żołnierzy – ich obrona słabnie, kończy się amunicja. Usiłują uzupełniać zapasy zrzutami z dronów (tak zaopatrywali grupy dywersyjno-rozpoznawcze w Pokrowsku), ale może w końcu będą się musieli poddać.