Na wielu polach
Golf z Trumpem. Jeśli chcesz mieć jego uwagę, musisz grać. Nie zawsze zgodnie z zasadami
Europa zdobyła właśnie Puchar Rydera. Pod koniec września wygrała odbywający się co dwa lata golfowy mecz ze Stanami Zjednoczonymi. „Oglądasz, Donaldzie Trumpie?” – śpiewali z niekrytą satysfakcją europejscy zawodnicy. „Tak, oglądam. Gratulacje!” – odpisał w serwisie społecznościowym prezydent USA.
Trump rzeczywiście na chwilę zajrzał na rozgrywane pod Nowym Jorkiem zawody, gdzie wrogo nastawiona publiczność buczeniem i obelgami starała się zastraszyć Europejczyków. W pewnym momencie do wyśmiewania Irlandczyka Rory’ego McIlroya dołączyła nawet konferansjerka prowadząca mecz. Zawodnik nie pozostał dłużny, zwrócił się do trybun, by się „zamknęły”, co poparł soczystym przekleństwem.
„To był najbardziej brutalny mecz Pucharu Rydera od prawie stu lat” – zawyrokowała brytyjska telewizja Sky News. Obniżony poziom kibicowania, obcy golfowi, komentatorzy powiązali z grubiaństwem politycznego sporu w Ameryce i z polityczną wagą tej ulubionej dyscypliny Donalda Trumpa.
Czytaj też: Zemsta Trumpa na wielkich miastach. Coraz częściej używa Gwardii Narodowej w politycznej wojnie domowej
Trump przeplata golfa z polityką
„Czy Trump grał dziś w golfa?” – pyta regularnie pewna strona internetowa i publikuje licznik. Do końca września na 250 dni drugiej kadencji prezydent był na polu 61 razy. Amerykańscy podatnicy zapłacili za to 85,4 mln dol. Tyle mają kosztować m.in. przeloty prezydenckiego orszaku. Na każdy wyjazd do florydzkiej rezydencji Trumpa Mar-a-Lago idzie przynajmniej milion dolarów.