Noblistka z rozdroża
María Coriny Machado: noblistka z rozdroża. Zasłużony cios dla zamordysty
Łatwo klaskać pokojowej noblistce w Europie Wschodniej, mając w pamięci realny socjalizm i stare myślowe nawyki. Bo niby cóż tu dwuznacznego? Liderka opozycji sprzeciwiająca się dyktatorowi, który kradnie wybory i doprowadza do exodusu 8 mln obywateli. Liczne konteksty tej historii sprawiają jednak, że decyzja Norweskiego Komitetu Noblowskiego – jak i laureatka – nie skłaniają do reakcji „tak – tak, nie – nie”; tylko raczej „tak, ale…”, względnie „nie, ale…”.
Machado wchodzi na scenę w 2002 r. Oligarchowie wspierani przez grupkę wojskowych dokonują zamachu stanu przeciw Hugo Chávezowi. Prezydent, demokratycznie wybrany trzy lata wcześniej, prowadzi egalitarną politykę wspierającą aspiracje klas ludowych. Machado ma 35 lat i nie jest kluczową figurą puczu. Podpisuje jednak deklarację, na mocy której władzę ma objąć lider zamachowców, a parlament zostanie zawieszony. Po kilku dniach pucz załamuje się, masy domagają się powrotu Cháveza. To nie rewolta w imię demokracji przeciw dyktaturze – Chávez nie łamie prawa, dzieli sprawiedliwiej dochody z ropy naftowej. To klasyczny bunt elit zagrożonych utratą przywilejów, ich przedstawicielką jest też Machado, córka jednego z najbogatszych przemysłowców stalowych. Osiem lat później filia jednej z fabryk ojca zostanie znacjonalizowana.
Iron Lady, Lady Trump
Dziś dyktatorskie rządy następcy Cháveza, Nicolása Maduro, sytuują noblistkę w szeregach opozycji walczącej o demokrację, wolność słowa i zrzeszania. Opozycja wenezuelska jest ideologicznie zróżnicowana. Przeważają działacze o poglądach od centrum do prawicy, również skrajnej. Machado sytuuje się tuż przy prawej ścianie. Głosi peany na cześć Margaret Thatcher; opowiada się za szeroką prywatyzacją, w tym PDVSA – państwowego giganta naftowego.