Kleszcze wokół Pokrowska
Kleszcze wokół Pokrowska. A raczej szczęki. Ulubiony manewr Rosjan znów może zadziałać
Ukraińskie dowództwo wciąż zaprzecza, że Pokrowsk został okrążony, ale gdy czytają państwo ten numer „Polityki”, sztab w Kijowie może być zmuszony do ewakuacji żołnierzy zagrożonych śmiercią lub niewolą. Rosjanie wolno, lecz nieubłaganie zamykają kleszcze, a ten ich ulubiony manewr zadziałał już w przypadku wielu ukraińskich twierdz, jakimi stawały się nawet niewielkie miasteczka. Taktyczna rozgrywka jest zawsze podobna: załogi broniące się w gęstszej i odporniejszej miejskiej zabudowie są z wolna obchodzone poza terenem zurbanizowanym, a gdy uda się odciąć zaopatrzenie, opanowując drogi i linie kolejowe, załamanie obrony to kwestia czasu.
Na mapach amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną widać, że kleszcze wokół Pokrowska niemal się zamknęły, a kontrola nad ostatnimi drogowymi liniami zaopatrzenia jest co najmniej płynna. Mało tego, Rosjanie umocnili kontrolę nad północnymi i zachodnimi przedmieściami, są też w stanie swobodnie przerzucać zaopatrzenie w południowe regiony miasta. W rękach Ukraińców jest nadal Myrnohrad, 3 km na wschód, ale jego obrona straci sens, gdy rosyjskie kleszcze zamkną się na zachód od Pokrowska. Ślimacza ofensywa w tym rejonie dobrze pokazuje, jak wolno Rosjanie posuwają się naprzód, czyli jak dobrze Ukraińcy się bronią.
Dalej na wschód, 90 km za Donieckiem, leży Debalcewe, czyli rejon najbardziej zażartych walk ze stycznia 2015 r., gdy Rosjanie po raz pierwszy najechali Ukrainę w przebraniu lokalnych separatystów. Ukraińska armia broniła się dzielnie, ale będąc w nieporównanie gorszym stanie niż teraz, została zamknięta w kotle i zmuszona do odwrotu. Dziesięć lat później Rosjanie posunęli się stamtąd na zachód ledwie o kilka większych czy wojskowo znaczniejszych punktów. Bachmut, Awdijiwka, Oczeretyne, Czasiw Jar, Torećk, Konstantyniwka – te nazwy znaczą kolejne lata i miesiące walk w Donbasie.