Od września każdy obcokrajowiec, który chce zostać obywatelem Niemiec będzie musiał - obok istniejących kryteriów selekcji - wykazać się wiedzą na temat historii, polityki i niemieckiego społeczeństwa. Test został opracowany na zamówienie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przez naukowców z berlińskiego Uniwersytetu Humboldta. Wymyślili 1000 pytań, z których, po przetestowaniu na 5 tys. osób, wyselekcjonowano 300. W sumie przyszli Niemcy będą musieli odpowiedzieć na 33 pytania, z czego 17 odpowiedzi powinno być poprawnych. Kandydaci będą jednak musieli zapoznać się ze wszystkimi 300 pytaniami.
Pomysł z testem nie jest nowy. W 2006 roku w landzie Hesse CDU próbowało wprowadzić ambitniejszą wersję quizu. Jednak wtedy niektóre pytania (jak np. pytanie o motyw na obrazie niemieckiego malarza epoki romantyzmu Caspara Davida Friedricha) oceniono jako za trudne. Kontrowersje wzbudziły jednak przede wszystkim pytania dotyczące spraw sumienia, takie jak to: "Co myślisz o kobietach wychodzących na ulicę bez towarzystwa krewnego mężczyzny?".
Tego typu pytania są ewidentnie skierowane do muzułmanów, pisało BBC, oceniając inny test, który w 2006 roku zaproponował minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii, Heribert Rech. Kwestionariusz zawierał m.in. pytania o "morderstwa honorowe" i nieco sparafrazowany cytat z Winstona Churchilla o tym, że "demokracja jest najgorszą formą rządów, ale nic lepszego nie wymyślono". Pytanie nr 29 brzmiało: "Wyobraź sobie, że twój dorosły syn informuje cię, że jest homoseksualistą i chciałby zamieszkać z innym mężczyzną".