Milczenie owiec
Po nalotach na Gazę: arabskie ulice demonstrują, rządy czekają
Ponad 50 tys. osób demonstrowało w samym Egipcie, w tym tysiące egipskich studentów w miasteczkach uniwersyteckich w Kairze i Aleksandrii. Egipcjanie zarzucają prezydentowi Hosni Mubarakowi, że pomaga Izraelowi w blokadzie Gazy. W jordańskim parlamencie w Ammanie wezwano do wydalenia ambasadora Izraela i spalono izraelską flagę. W obozach palestyńskich uchodźców wybuchły zamieszki.
„Jak długo jeszcze będzie trwało milczenie? Arabowie, obudźcie się!" wzywał jeden z transparentów niesionych podczas demonstracji w Jemenie. Arabska ulica burzy się przeciwko przywódcom krajów arabskich za ich bierność. W syryjskim Damaszku transparenty głosiły: „Agresja przeciwko Gazie jest agresją przeciwko całemu narodowi arabskiemu". Wśród protestujących krążyła ciężarówka z flagami Hamasu i zamaskowanymi mężczyznami ubranymi na biało, przepasanymi atrapami ładunków wybuchowych i skandującymi wezwanie do dżihadu. W Iraku, na północ od Bagdadu w Samarze, kilka tysięcy osób protestowało pod hasłem „Za izraelskimi nalotami kryje się milczenie Arabów". Protesty odbyły się także w zazwyczaj spokojnym Dubaju.
Arabski interes
„Jak było do przewidzenia, propalestyńskie lobby w Europie, pacyfiści, muzułmańscy ekstremiści i tak zwana arabska ulica - wszyscy demonstrują przeciwko operacji w Strefie Gazy", pisze izraelska Jerusalem Post w komentarzu redakcyjnym. W Londynie muzułmanie i lewicowcy krzyczeli do ochrypnięcia pod ambasadą izraelską. W Kopenhadze, Paryżu i Madrycie maszerowano w proteście przeciwko palestyńskiemu „holokaustowi". Ale arabskie elity, w przeciwieństwie do tłumów skandujących podjudzające hasła - politycy, akademicy, dziennikarze i biznesmeni - choć rozpoczynają każde zdanie od potępienia izraelskich „zbrodni", rozumieją, że to Hamas jest winny temu, co się dzieje w Gazie. Sunnickie elity w Kairze, w krajach Maghrebu, Zatoki Perskiej i na Zachodzie nie chcą, by ich społeczeństwa naśladowały talibów i ajatollahów. Wiedzą, że Hamas, tak jak Hezbollah i Bracia Muzułmańscy (jedna z największych islamskich organizacji powstała w Egipcie w 1928 roku), zagrażają nie tylko ich rządom, ale całemu procesowi politycznemu w regionie. Jeśli Izrael pokona Hamas, będzie to w interesie nie tylko bezpieczeństwa izraelskich obywateli, ale także w interesie arabskim, doradza gazeta.
Publiczna egzekucja
Po raz kolejny Izrael zachował się jak ślepy rzeźnik, komentuje redakcja pakistańskiej The Nation. A reakcją całego świata, jak można się było spodziewać, jest powtarzanie tego, co twierdzi USA. Pakistan, kiedyś jeden z największych zwolenników palestyńskiej sprawy, milczy jak grób. Świat muzułmański, bezradny i opuszczony, może tylko bezskutecznie protestować. Wszyscy czekają na to, co zrobi prezydent-elekt Obama - ten, który obiecał zająć się pokojem na Bliskim Wschodzie.
Jego główny polityczny doradca David Axelrod oświadczy już, że byłoby nieodpowiednie, by Obama wypowiadał się, kiedy ustępujący prezydent jeszcze jest na stanowisku, podnosi wątek Al Jazeera. Jednak krytycy ostrzegają: nie wyrażając współczucia dla Palestyńczyków w Gazie, USA wystawia na ostrzał zarówno Amerykanów, jak i Izraelczyków. Jeśli USA będzie identyfikowane z Izraelem, to Osama bin Laden może się tylko cieszyć, twierdzi Michael Hudson, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie: „To korzystna sytuacja dla ekstremistów w regionie i obawiam się, że Amerykanie i Izraelczycy będą za to cierpieć".
Oko za oko
„Gdyby australijskie owce źle się poczuły podczas transportu do krajów Zatoki Perskiej, reakcja świata byłaby ostrzejsza", pisze dubajska Gulf News, wróżąc odwet za bierność społeczności międzynarodowej. Setki ludzi rozrywane są na kawałki przez amerykańskie pociski rakietowe wystrzeliwane z izraelskich myśliwców, a świat przygląda się temu beznamiętnie, jakby oglądał polowanie kowbojów na dzikim zachodzie, pisze gazeta. Wszyscy, nawet Arabowie, powtarzają za Białym Domem: winna jest ofiara. Liga Arabska odłożyła spotkanie, mając nadzieję, że do tego czasu Izrael zakończy „Ostateczne Rozwiązanie". Dla społeczności międzynarodowej dzieci z Gazy się nie liczą. Nie odezwał się Unicef; Sekretarz Generalny ONZ Ban Kai-moon wydał żałosne oświadczenie. W Gazie rośnie kolejne pokolenie, które zdało sobie sprawę, że Izrael nie przypadkiem spuszcza bomby na palestyńskie szkoły i przedszkola. Wykorzenienie Hamasu nie rozwiąże problemów okupacji, bo palestyński opór to nie tylko Hamas. Hipokryzja świata doprowadzi do rozlania się ruchu oporu na terytorium Libanu, Iraku i innych krajów regionu.