Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pani minister z getta

Dati Rachida

Rachida Dati Rachida Dati Rafael Garcia-Suarez / Flickr CC by SA
Rachida Dati, bliska współpracownica prezydenta Francji, szokowała od początku urzędowania, aż się doigrała. Czy zamiast zostać francuskim Obamą w spódnicy, wypadnie z wielkiej polityki?

W charakterystycznym czarnym kostiumie i butach na obcasie, wpada do kapiącej złotem jadalni ministerstwa sprawiedliwości, spóźniona na śniadanie. Rachida Dati to symbol zmian wybrany przez Nicolasa Sarkozy'ego: pierwsza muzułmanka na ważnym stanowisku w rządzie. Uwielbia pojawiać się na okładkach plotkarskich pism, ale podczas konferencji prasowych zachowuje czujność. Jeży się na krytyków, a przyparta do muru deklaruje niesłabnące oddanie swojemu mistrzowi i jego prawicowej polityce.

Nie cierpi, gdy ją nazywają kopciuszkiem z blokowisk. Trzyma się jednak blisko rodziny. Na jednym z pierwszych bankietów Sarkozy'ego w Pałacu Elizejskim spotkałam jej ojca - Mbarka, emerytowanego marokańskiego budowlańca. Siedział pod ścianą wspaniałej Salle des Fetes, obserwując, jak możni tego świata popijają szampana, a Rachida bryluje w tłumie odziana w haute couture. Jej brat Jamal trafił niedawno do więzienia za handel narkotykami i Dati senior, zwolennik surowej dyscypliny, był rozdarty między rozczarowaniem z powodu syna i radością z powodu córki. Rachidę Dati uznano za odpowiedź podzielonego społeczeństwa francuskiego na wybór Baracka Obamy. Sarkozy oświadczył, że jej nominacja to przekaz „dla wszystkich dzieci Francji, że jeśli się postarają, wszystko staje się możliwe". Nagle jednak w tej baśni wszystko potoczyło się nie tak.

Ostatniej jesieni 42-letnia samotna Rachida Dati oświadczyła, że jest w ciąży, ale nie zamierza mówić z kim ani rozwodzić się nad swoim „skomplikowanym" życiem osobistym, w którym w ostatnich latach związana była z dwoma milionerami. Ojcostwu zaprzeczył były hiszpański premier José María Aznar, a także francuski minister sportu, były trener rugby Bernard Laporte. Sprawę podchwyciły kolorowe pisma, stała się też przedmiotem satyry i niewybrednych dowcipów w paryskim świecie polityki.

Reklama