Rachunek powyborczy
Rząd będzie dyscyplinował samorządy, przykręcając kurek z pieniędzmi?
Motyw przewodni kampanii partii rządzącej był cały czas podobny: jeśli poprzecie naszych przedstawicieli, znajdą się pieniądze na różne inwestycje. A jeśli nie? Oficjalnie nikt z PiS głośno tego nie mówił, ale Piotr Guział, warszawski działacz samorządowy popierający Patryka Jakiego, przyznał otwarcie, że stolica na pieniądze od rządu w razie wygranej Koalicji Obywatelskiej nie ma co liczyć. W Warszawie jednym z najważniejszych tematów kampanii była rozbudowa metra. Patryk Jaki obiecywał dwie nowe, długie linie w ciągu 10 lat. Rafał Trzaskowski mówił nawet o trzech, chociaż zdecydowanie krótszych. Tylko jedna z nich miałaby według nowego prezydenta kosztować 8–9 mld zł.
Obietnice wyborcze z rządowymi pieniędzmi w tle
Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju, zapewniał Jakiego, że rząd pomoże w znalezieniu potrzebnych pieniędzy. Czy teraz będzie równie hojny? Wątpliwe. Tymczasem zarówno dla Warszawy, jak i innych dużych miast najbliższe lata to perspektywa coraz mniejszych środków z funduszy europejskich. Do tej pory to one były lokomotywą inwestycji, ale w kolejnym unijnym budżecie na lata 2021–27 nie tylko środków dla Polski będzie mniej, ale też bogatsze regiony muszą liczyć się z dodatkowymi cięciami. Tymczasem budżet Warszawy sam nie udźwignie budowy trzeciej linii metra. Podobnie jest w Krakowie, gdzie temat podziemnej kolejki od dawna wzbudza wielkie emocje.
Czytaj także: