Jego nazwa brzmi zwyczajnie, jak tysięcy innych placówek naukowych – Biologic Institute. I, jak pisze tygodnik „New Scientist”, w środku wygląda też zupełnie normalnie – probówki, komputery, ludzie w białych fartuchach uwijający się przy laboratoryjnym sprzęcie. Jednak zadanie, jakie postawiono przed pracującymi tu osobami, do normalnych nie należy – udowodnić fałszywość teorii ewolucji i potwierdzić tym samym słuszność tzw. Inteligentnego Projektu (ang. Intelligent Design).
Pogląd ten – bo trudno uznać go za teorię naukową – zakłada, że organizmy żywe są pod względem budowy zbyt skomplikowane, by mogły powstać wyłącznie dzięki grze ślepych sił natury. Niezwykła złożoność żywej materii musi zatem wskazywać na jakiegoś konstruktora (nie precyzując nawet kto lub co miałoby nim być). Biologic Institute znajduje się w Redmond, w stanie Waszyngton, niedaleko Seattle. Jego lokalizacja nie jest przypadkowa. Właśnie w Seattle ulokował się przed laty Discovery Institute – kwatera główna propagatorów Inteligentnego Projektu, z którym Biologic Institute jest mocno związany.
Fundatorzy Biologic Institute na razie skąpią szczegółów na temat prowadzonych tam badań.
Wiadomo jednak o co najmniej dwóch kierunkach, w których mają podążać prace. Pierwszy to badania nad bakteriami i białkami. Za tym ogólnym określeniem kryje się najprawdopodobniej zamiar udowodnienia, iż powstanie życia – czyli pierwszych samoreplikujących się organizmów i prymitywnych komórek – nie mogło nastąpić przypadkowo. W tym celu w Biologic Institute zatrudniony został Douglas Axe, który całkiem niedawno pracował w Center of Protein Engineering w Cambridge University w Wielkiej Brytanii. Faktem zaangażowania w ruch neokreacjonistyczny zdziwieni są jego byli koledzy z pracy i przełożeni, gdyż żadna z dotychczasowych publikacji naukowych Axe’a nie mogła prowadzić do podważenia teorii ewolucji.