Archiwum Polityki

Akwarium albo Harenda

Zakończył się siódmy z kolei festiwal Warsaw Summer Jazz Days, który stał się najpoważniejszą konkurencją dla szacownego Jazz Jamboree. Od 1991 roku organizatorzy obu tych imprez dokładają starań, by żadna z nich nie pomyliła się z drugą. Wygląda na to, że z jazzem w Polsce jest jak z całą Polską - dzieli się na dwa.

Mariusz Adamiak, organizator Warsaw Summer Jazz Days, właściciel działającego od dwóch lat Jazz Radia i szef warszawskiego klubu Akwarium mówi, że ze swoim festiwalem ruszył w szczególnym momencie: najważniejsza od dziesięcioleci impreza jazzowa w kraju, Jazz Jamboree, przeżywała ostry kryzys.

- Organizatorzy Jazz Jamboree, związani z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym - powiada Adamiak - nie bardzo, zdaje się, wiedzieli, jak radzić sobie w nowych warunkach. Jak szukać sponsorów i czym zachęcić topniejącą publiczność. Ja postawiłem na zmianę warty, na to, co nowe w światowym jazzie. Mimo że pierwsza edycja mojego festiwalu przyniosła finansowy deficyt, nie żałowałem, bo udało mi się przełamać monopol PSJ. Chyba dlatego PSJ do dziś uważa mnie za swojego przeciwnika.

- Adamiak trafił na opór starej gwardii - mówi pianista Wojciech Konikiewicz - bo nie chciał zaakceptować ich zasad, wręcz zaczął piętnować ich poczynania, właściwe towarzystwu wzajemnej adoracji. Przez to, że nie chciał wejść z nimi w układ, stał się w ich mniemaniu wrogiem.

Barykada między klubami

Rzeczywiście, choć nikt tego głośno nie przyznaje, tworzy się coś na kształt barykady między Adamiakiem a ludźmi z PSJ, między Warsaw Summer Jazz Days a Jazz Jamboree. Tworzą się osobne środowiska wspierające te festiwale i osobne "stajnie" dwóch warszawskich klubów - Akwarium Adamiaka i Harendy, której właściciele przedkładają dostojność Jazz Jamboree nad awangardę Warsaw Summer Jazz Days. Zespoły koncertujące w Akwarium zwykle nie są zapraszane do Harendy i odwrotnie: te związane z Harendą nie grają w Akwarium.

- To nic dziwnego - uważa Jan Byrczek, współzałożyciel PSJ i magazynu "Jazz Forum", mieszkający od wielu lat w USA.

- W Nowym Jorku jest podobnie.

Polityka 26.1998 (2147) z dnia 27.06.1998; Kultura; s. 44
Reklama