Archiwum Polityki

Emigracja nie chce wracać

W mediach pełno ostatnio wiadomości, że emigranci, skuszeni lepszymi perspektywami życia w Polsce, zaczynają masowo wracać. Ale to raczej zaklinanie rzeczywistości. Wielkiej fali powrotów nie ma.

Ewelina Maćkowiak od trzech lat pracuje w Irlandii w sklepie Tesco. W lipcu przyjechała na wakacje do rodzinnego Lublina, żeby na własne oczy przekonać się, czy jest sens wracać. – Niemal wszystko w Polsce zdrożało, nawet benzyna kosztuje niemal tyle samo co na Wyspach, o cenach mieszkań nie ma co wspominać. Praca wprawdzie już jest, ale w polskim Tesco zarobiłabym przez miesiąc tyle co w Irlandii przez tydzień – nie kryje rozczarowania. Podobnie myśli jej brat Andrzej, który w 2004 r. skończył szkołę gastronomiczną i wyjechał do Cork, żeby zarobić na mieszkanie. Klucze do własnego M3 odebrał, ale w nim nie zamieszkał. Córkę i żonę ściąga do siebie, a mieszkanie zamierza wynająć.

Z tą falą powrotów to na razie przesada. Nadużyciem jest wysuwanie daleko idących wniosków na podstawie jednostkowych przypadków. – Takiej pokusie media jednak ulegają, starając się udowodnić pożądaną przez polityków tezę, iż emigracja się kurczy – twierdzi dr Jakub Wiśniewski z departamentu analiz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej (UKIE). Podobnie jak inni badacze migracji przestrzega, że na optymizm w tej sprawie za wcześnie.

Szklanka do połowy pełna...

Przeświadczenie, że zaczął się czas powrotów, ma logiczne uzasadnienie. Teorię o rychłym powrocie Polaków jeszcze w listopadzie 2007 r. na łamach dziennika „The Gaurdian” przedstawił Erik Berghof, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Zwrócił uwagę, że emigracja dla Polaków już nie jest tak atrakcyjna jak dawniej: szybkie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce, systematycznie rosnące pensje i wolne miejsca pracy zachęcają do powrotów. Z drugiej strony od przyjazdu na Wyspy odstręcza marna gospodarcza koniunktura.

Polityka 36.2008 (2670) z dnia 06.09.2008; Rynek; s. 40
Reklama