Ostatni tom „Wielkich mów” przypomina lęki zimnej wojny, nadzieje po upadku komunizmu i niepokój naszego przełomu wieków.
Aszło tak dobrze. Dekadę lat 60. w światowej polityce otwarł wybór Johna Kennedy’ego na prezydenta USA. W mowie inauguracyjnej Kennedy apelował do przywódców podzielonego na bloki świata: „Zacznijmy od nowa, pamiętając po obu stronach, że uprzejmość nie jest oznaką słabości, a szczerość zawsze trzeba udowodnić. Obyśmy nigdy nie negocjowali ze strachu. Ale nigdy nie bójmy się negocjować”.
Ten zamysł, którego elementem był też program modernizacji Ameryki Łacińskiej przedstawiony w późniejszym o rok przemówieniu o „sojuszu dla postępu”, wkrótce wystawi na próbę kryzys kubański i budowa muru berlińskiego.
Polityka
45.2006
(2579) z dnia 11.11.2006;
Społeczeństwo;
s. 112