Archiwum Polityki

Seks, krew i kasety wideo

Scena w amerykańskim Kongresie przypominała rozprawę sądową. W roli oskarżycieli wystąpili członkowie Senatu, w roli oskarżonego Hollywood, konkretnie przedstawiciele ośmiu największych wytwórni filmowych.

Powodem wezwania hollywoodzkich grubych ryb na senacki dywanik był raport Federalnej Komisji ds. Handlu opracowany na zlecenie Billa Clintona. Oskarża on wytwórnie filmowe o świadome nakłanianie młodocianych widzów, którzy nie ukończyli 17 roku życia, do oglądania i kupowania filmów i gier wideo nasyconych przemocą i seksem. Z liczącego 300 stron raportu wynika m.in., że wytwórnie usiłowały zachęcić nieletnich do obejrzenia aż 80 proc. filmów dla dorosłych, zamieszczając reklamy w popularnych programach telewizyjnych dla dzieci lub przed seansami w kinach. Jednym z najbardziej drastycznych przypadków ujawnionych przez komisję była próba zareklamowania w stacji telewizyjnej Nickelodeon, specjalizującej się w programach dla dzieci do lat 12, pełnego brutalnych scen dreszczowca science fiction „Piąty element” z Bruce’em Willisem w roli głównej.

Popłoch w Hollywood był uzasadniony. Przesłuchanie nie należało do przyjemnych. Uczestniczący w nim senatorzy, członkowie senackiej komisji ds. handlu, domagali się wyjaśnień oraz przyrzeczeń, że wytwórnie filmowe zaprzestaną prób przyciągania młodocianej widowni. Zagrozili, że jeśli Hollywood nie zastosuje autocenzury, wówczas do akcji może wkroczyć Kongres uchwalając odpowiednie prawo. Przedstawiciele studiów filmowych przyznali, choć niechętnie, że zarzuty są prawdziwe. Mimo to tylko czterech z ośmiu producentów – Disney, Dremworks, 20th Century Fox i Warner Brothers – obiecało zrezygnować całkowicie z ogłoszeń i reklam nastawionych na zdobycie nieletniego widza.

Ze złożeniem takiej obietnicy wstrzymały się natomiast Metro-Goldwyn Meyer, Paramount Pictures, Universal Studios i Columbia Pictures.

Polityka 46.2000 (2271) z dnia 11.11.2000; Kultura; s. 60
Reklama