Według prezydenta Kaczyńskiego pewne jest, że obok starego stadionu Legii, u zbiegu ulic Czerniakowskiej i Łazienkowskiej, powstanie supernowoczesny stadion na 35 tys. miejsc. Zarządzać nim będzie firma-operator, mająca doświadczenie w tej branży. Wokół nowego obiektu wyrośnie zaplecze: gastronomia, hotel, sklepy i wielopoziomowe parkingi. Stadion kosztować będzie ok. 260 mln zł. Stary stadion klubowy Legii zamieni się w boisko treningowe, a klub zyska gwarancje, że będzie mógł grać na nowym.
Ten nowy będzie też miejscem koncertów wielkich gwiazd i innych komercyjnych imprez masowych. Niepewne jest natomiast, czy miasto zbuduje stadion samodzielnie, czy przy wsparciu finansowym prywatnych inwestorów. Jeśli przy wsparciu, to czyim i jak dużym? A na koniec – czy stadion będzie miał charakter narodowego, a więc czy będzie tu grać piłkarska reprezentacja Polski? Wiceprezydent Andrzej Urbański uważa to, co nie jest jeszcze pewne, za problemy drugorzędne. Zapowiada: – Stadion powstanie tak czy inaczej. Działka należy do miasta, jeśli rozmowy z potencjalnymi inwestorami zakończą się fiaskiem, to miasto zbuduje stadion samodzielnie. Stać je na to.
Narodowy, czyli wspaniały
Gdy planowany stadion okazał się być „narodowym”, przeciwko budowie zaprotestował warszawski oddział SARP i Rada Architektoniczno-Urbanistyczna przy prezydencie Warszawy. Argumentują podobnie: Rafał Szczepański, prezes warszawskiego SARP, pisze: „Lokalizacja obiektu o wielkiej kubaturze i generującego wielkie natężenie ruchu samochodowego w bezpośrednim sąsiedztwie elementów przestrzennych Osi Stanisławowskiej prowadzi do degradacji przestrzeni tego unikalnego nie tylko dla Warszawy – historycznego założenia urbanistycznego, składającego się na nasze Narodowe Dziedzictwo”.