Archiwum Polityki

Ząb za ząb

Nowy film Stevena Spielberga „Monachium” to udane połączenie pirotechniki z polityką i psychologią.

5 września 1972 r. jadąc jak co dzień pociągiem podmiejskim do Monachium relacjonować igrzyska olimpijskie, dowiedziałem się, że nad ranem ośmiu fedainów („tych, którzy składają ofiarę”) z organizacji Czarny Wrzesień (przypomnijmy, że działo się to we wrześniu) wtargnęło do budynku ekipy izraelskiej w wiosce olimpijskiej, gdzie zgładzili na miejscu dwie osoby oraz wzięli kilkunastu zakładników. Rozpoczęły się negocjacje, które trwały do późnego wieczora. Na teren wioski przybył m.in. kanclerz Willy Brandt oraz minister spraw zagranicznych Hans Dietrich Genscher, który chciał oddać się sam fedainom w zamian za wypuszczenie zakładników. Rząd Izraela od początku odmówił jakichkolwiek negocjacji, a władze niemieckie nie wpuściły izraelskich komandosów do Monachium.

Ostatecznie cała historia zakończyła się nocną strzelaniną na lotnisku, w wyniku której zginęli fedaini, z wyjątkiem dwóch aresztowanych, którzy zostali później uwolnieni na żądanie porywaczy samolotu Lufthansy. Zakładnicy – izraelscy sportowcy, trenerzy i działacze – zostali zamordowani. Igrzyska przerwano w dniu zamachu, zostały jednak dokończone (bez ekipy izraelskiej), żeby idea olimpijska była nieśmiertelna.

Kiedy dotarłem do Monachium, byłem przekonany, że to koniec igrzysk. Dookoła wioski olimpijskiej zobaczyłem zielone budy policji i wojska, radiostacje polowe, wozy terenowe, roboty na kółkach, autokary Bundeswehry. Na teren wioski nie wpuszczano nikogo. Z zewnątrz można było bez trudu zbliżyć się do drucianej siatki, za którą stał dom zamieszkany przez Izraelczyków. Stałem w gronie gapiów, dziennikarzy, fotoreporterów z długimi obiektywami i na przenośnych drabinkach. Nie brakło też kamerzystów w czapeczkach z napisem Wolper Pictures Ltd, którym powierzono montaż oficjalnego filmu o igrzyskach monachijskich.

Polityka 3.2006 (2538) z dnia 21.01.2006; Kultura; s. 68
Reklama