Archiwum Polityki

Gazem na giełdę

Są dwie teorie na temat nagłej zmiany decyzji dotyczącej prywatyzacji gazowego monopolisty – Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Pierwsza: minister skarbu Jacek Socha nagle poczuł przypływ odwagi. Druga, że nagle się przestraszył. A my, użytkownicy kuchenek i pieców gazowych, mamy powody do radości czy do obaw?

Objawy stanów lękowych były widoczne u ministra Sochy od kilku miesięcy. To niewątpliwie zasługa komisji orlenowskiej, która już dość dawno wypracowała koncepcję spisku mającego na celu sprzedanie polskiego sektora energetycznego Rosjanom i w tym kierunku prowadzi śledztwo. W tej sytuacji każda transakcja prywatyzacyjna w branży energetycznej automatycznie staje się dowodem winy. Argumenty, że akcje trafią na warszawską giełdę, a państwo zachowa pakiet kontrolny, są zaledwie okolicznościami łagodzącymi. Wiadomo: nie z takimi przeszkodami Rosjanie potrafią sobie poradzić.

Dlatego wydawało się, że wprowadzenie na giełdę Grupy Lotos wyczerpało zapał ministra i sprawę planowanej na przełom lata i jesieni prywatyzacji spółki gazowej odłożył definitywnie na półkę. Oficjalne wyjaśnienie wskazywało na niekorzystną sytuację rynkową. Była obawa, że akcje nie znajdą nabywców. Nieoficjalnie w Ministerstwie Skarbu szeptano, że pogróżki opozycji oskarżającej ministra Sochę o pospieszną wyprzedaż majątku i powodowanie zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego zrobiły swoje. Uznał zapewne, że perspektywa stawania przed kolejnymi komisjami śledczymi, jakie powoła przyszły parlament, jest mało pociągająca.

Związkowcy naciskają

Co się takiego stało, że nagle zmienił zdanie? Skąd taki przypływ odwagi? W Ministerstwie Skarbu wyjaśniają, że minister Socha otrzymał pozytywne rekomendacje mówiące o tym, że akcje PGNiG znajdą bez kłopotu nabywców, a rynek i polska gospodarka na tym skorzystają. Dlatego zapadła decyzja: 23 września, na dwa dni przed wyborami, na warszawskiej giełdzie zadebiutują akcje gazowego monopolisty.

Politycy opozycji są oburzeni. – Prywatyzowanie spółki tak istotnej dla bezpieczeństwa energetycznego kraju na kilka tygodni przed zmianą władzy jest sprzeczne z dobrymi obyczajami politycznymi – przekonuje poseł Adam Szejnfeld z Platformy Obywatelskiej.

Polityka 34.2005 (2518) z dnia 27.08.2005; Gospodarka; s. 46
Reklama