Gdzie jest kilkanaście tysięcy teczek operacyjnych polskich homoseksualistów i lesbijek, zbieranych przez lata przez Milicję Obywatelską? Mija właśnie 20 lat od zakończenia działań o kryptonimie Hiacynt, jednej z najbardziej tajemniczych operacji przeprowadzonych w czasach PRL.
Zaczęło się w listopadzie 1985 r. z rozkazu gen. Czesława Kiszczaka, ministra spraw wewnętrznych. Milicjanci odwiedzali wszystkich, co do których władza miała podejrzenia, że są homoseksualistami lub lesbijkami. – Ludzi zabierano z domów, czasem z zakładów pracy, uczelni, nawet z ulicy. Milicjanci nie mówili, po co i dlaczego nas zabierają – wspomina jeden z inwigilowanych wówczas ludzi, warszawski naukowiec. Nie chce się ujawnić.
Dziś nikt dokładnie nie wie, ile osób trafiło na przesłuchania i ile powstało potem teczek słynnego różowego archiwum.
Polityka
43.2007
(2626) z dnia 27.10.2007;
Kraj;
s. 28