Archiwum Polityki

Gumowy standard prezesa?

Po skreśleniu eurodeputowanego Marcina Libickiego z list do Parlamentu Europejskiego prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że zrobił to w imię zasad, których nie można nie przestrzegać. Ale przykład posła PiS Bogusława Kowalskiego każe w to wątpić. Czy od zasad nie ważniejsze jest budowanie skrzydła narodowego PiS i dobre kontakty z ojcem Rydzykiem?

Kowalski, związany z dyrektorem Radia Maryja, w 2007 r. pojawił się w opublikowanych przez IPN katalogach osób publicznych, a zapisy ewidencyjne wskazywały na współpracę z SB. Już rok wcześniej rzecznik interesu publicznego ustalił, że został on zarejestrowany jako TW, zgodził się współpracować na zasadzie „współodpowiedzialności obywatelskiej”, ze swoim oficerem prowadzącym spotkał się co najmniej 60 razy i za tę współpracę otrzymał od SB 49 tys. zł.

We wrześniu 2008 r. prokurator Jarosław Skrok z Biura Lustracyjnego IPN zakończył postępowanie wobec posła Kowalskiego „zarządzeniem o pozostawieniu sprawy bez dalszego biegu”, bo nie znalazł dowodu na „materializację współpracy”. Bogusław Kowalski, który nie przyznał się do współpracy, uznał sprawę za zamkniętą, i o wszystkich, którzy mieli jakieś wątpliwości, napisał na swojej internetowej stronie: „Gdyby mieli honor, powinni za to wszystko przeprosić”.

To, czego nie udało się znaleźć historykom i prokuratorom IPN, odnalazł w zasobach Instytutu historyk Andrzej Anusz, który przygotowuje książkę „Wokół Marszałka”, poświęconą inwigilacji środowiska uniwersyteckiego przez SB. Jego zdaniem Bogusław Kowalski jako TW Mieczysław i TW Przemek pomagał SB rozpracować środowisko odradzającego się na uniwersytecie NZS. Anusz dotarł do dokumentów, z których wynika, że dzięki wsparciu Bogusława Kowalskiego SB rozpracowało działaczy zrzeszenia, którzy dziś są blisko związani z PiS.

Polityka 19.2009 (2704) z dnia 09.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama